Proszę, żeby każdy przeczytał notkę pod rozdziałem ;*
***Cztery lata później***Oczami Justina***
Leżałem na brzuchu, z twarzą przyklejoną do poduszki. Chociaż oczy niemiłosiernie mi się kleiły i naprawdę nie chciałem wstawać, wiedziałem, że muszę. Wtedy właśnie poczułem małe dłonie, które wplątały się w moje włosy i zaczęły się nimi bawić. W pierwszej chwili pomyślałem, że Bree naszła ochota na trochę czułości, lecz moje marzenia zniknęły, kiedy zobaczyłem ją w drzwiach sypialni. Stała tam, oparta o futrynę, w luźnej, białej koszulce. Nie była już małą dziewczynką. Była dorosłą kobietą. Kiedyś była śliczna. Teraz natomiast jest piękna. I tylko moja.
-Skoro moje większe słoneczko stoi przede mną, mój malutki aniołek musi być za mną. - powiedziałem powoli, uformowując na ustach uśmiech. W jednej chwili odwróciłem się na drugi bok. Miałem rację. Zaraz przede mną siedziała Jazzy, moja malutka córeczka.
W dzień szesnastych urodzin Bree, kochaliśmy się bez zabezpieczeń. Zrobiliśmy to całkowicie umyślnie, ze świadomością, że moja księżniczka zajdzie w ciążę. Byliśmy na to przygotowani i po prostu szczęśliwi.
-Chodź tu do mnie, szkrabie malutki. - nie podnosząc się z łóżka, objąłem ją dłońmi w pasie i uniosłem na wyprostowanych rękach w górę, jakby była lżejsza, niż piórko. Wtedy ponownie mogłem spojrzeć w jej, czarne, jak dwa węgielki, oczka. Były niemal takie same, jak Bree, tylko ciemniejsze. Mój słodziak był równie piękny, jak jej mama.
-Tatusiu, wśtawaj juś. - mruknęła słodko, kiedy opuściłem jej drobniutkie ciałko na dół. Dziewczynka usiadła na mojej klatce piersiowej i położyła się na mnie, obejmując ramionkami moją szyję. - Kocham cię. - wyszeptała, a ja, mimo iż słyszałem te słowa wiele razy, poczułem niewyobrażalne ciepło, rozchodzące się w okolicach mojego serca. Ja również objąłem ją, może nie tyle ramionami, ze względu na jej niewielki rozmiar, ale dłońmi, i wtuliłem w siebie. Kiedy zamknąłem na moment powieki, poczułem, że zebrały się pod nimi pojedyncze łzy, a kiedy otworzyłem oczy, widoczne były na nich szklanki.
-Tatusiu, ciemu płacieś? - Jazzy, siedząc na mojej klatce piersiowej, spojrzała w moje załzawione oczy i otarła jedną łzę, spływającą po moim policzku.
-To ze szczęścia, bobas. - poklepałem ją lekko po pupce, na której nadal miała pampersa.
-Tata! - pisnęła, uderzając malutką piąstką w mój policzek. - Mówiłam ci juś, zie nie jeśtem bobasiem!
Momentalnie, razem z Bree, parsknęliśmy śmiechem, na widok jej słodkiego oburzenia. Wiedziałem jednak, że nie mogę się tak dłużej rozczulać. Dzisiaj wracaliśmy do domu, do Detroit. Dzisiaj postanowiliśmy zacząć wszystko od początku, od nowa. Jednak zdecydowanie najlepszy jest fakt, że nikt z naszych przyjaciół, nawet Ryan, nie wiedzą, że nie wrócimy sami, a z naszą malutką córeczką.
-Zjadłaś śniadanko? - spytałem Jazzy, wstając z łóżka i biorąc ją na ręce.
-Juś dawno. Mamusia psigotowała pyśne naleśniki, ale nie wiem, ci dla ciebie jeście ziośtały. - mówiąc to, ziewnęła, co dodało jej jeszcze więcej uroku.
-Mamusia na pewno coś mi przygotuje. - zaśmiałem się, trzymając dziewczynkę jedną ręką.
-Ej, to nie jeśt twoja mamusia! - pisnęła, a ja, razem z Bree, ponownie wybuchnęliśmy śmiechem.
***
Właśnie teraz, w tym momencie, po całych czterech latach, spędzonych poza domem, wróciliśmy. Kiedy zaparkowałem na podjeździe, na którym niegdyś parkowałem dzień w dzień, wróciły wszystkie wspomnienia. I te dobre i te złe, po prostu wszystkie.
-No, maluchu. - zacząłem, odpinając pas i odwracając się w stronę mojej pociechy. - Witaj w domu.
Wyszliśmy z samochodu, zabierając również małą. Wziąłem ją na ręce i, razem z Bree, skierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych. Nie zamierzałem pukać we własnym domu, dlatego wszedłem od razu do środka i postawiłem dziewczynkę na podłodze.
-Rozgość się. - posłałem jej serdeczny uśmiech, ściągając z Jazzy kurtkę. Była ona na co dzień dość nieśmiałym dzieciakiem, dlatego z pewnością nie pobiegłaby w głąb domu, gdyby wiedziała, że w środku siedzą moi kumple. Po chwili jednak dowiedziała się o tym, kiedy z kuchni doszedł do nas jej pisk.
-Tata, tata! - wołała, biegnąc w swój śmieszny sposób z powrotem do mnie. Niemal wskoczyła mi na ręce i objęła ramionkami moją szyję. Po prostu się ich bała. - Tam... - wychlipała z przerażeniem. - Tam są jacyś panowie...
-Spokojnie, bąbel. Każdy z nich jest twoim wujkiem. - zaśmiałem się cicho. - Nie musisz się ich bać.
Wtedy właśnie z kuchni zaczęli wychodzić powoli moi kumple. Chociaż nie widziałem ich cztery lata, muszę przyznać, niewiele się zmienili. No, może trochę po brzydli. W końcu, tylko ja miałem prawo wypięknieć, skromnie mówiąc.
-Czy mnie wzrok mylił, czy Justin i Bree zrobili sobie dzieciaka? - pierwszy spojrzał na nas Ryan, a tak dokładniej, na malutką Jazzy. - No witaj, słonko. - zaćwierkał radośnie, podchodząc do mnie i biorąc małą na ręce. Widziałem, jak wyraz jej twarzy z wystraszonego, zmienia się w całkowicie przerażony i zdezorientowany. - Co się dzieje? Nie polubiłaś wujka Ryana? - wydął dolną wargę, udając smutnego, jednak naprawdę był rozbawiony całą tą sytuacją.
Dziewczynka zaczęła płakać, z przerażeniem wpatrując się w twarze moich kumpli. Następnie wyciągnęła rączki w moim kierunku, dlatego, ze śmiechem, przytuliłem jej drobne ciałko do siebie.
-No już, malutka. Nie płacz, jesteś dużą dziewczynką. - poklepałem ją po pupce, obserwując, jak Bree wita się z chłopakami. - Zobacz, oni nie są groźni. - odwróciłem się tak, aby Jazzy widziała, jak jej mama przytula się do Ryana.
-I na pewno nić mi nie źrobią? - wydukała, z lekko rozchylonymi wargami.
-Nic, aniołku. - wtedy postawiłem ją na podłodze, aby mogła iść przywitać się z chłopakami. Zrobiła kilka kroczków w przód, jednak już po chwili zdecydowała zawrócić i wtulić się w moją nogę.
***
Wieczorem, kiedy położyliśmy małą spać, mieliśmy nadzieję razem z Bree na chwilę prywatności. Leżąc na łóżku, w mojej sypialni, w której nie spaliśmy od całych, czterech lat, zacząłem całować delikatnie skórę na jej dekolcie, kiedy ona wplątała palce w moje włosy i przeczesała je kilka razy. Już chciałem zacząć wsuwać dłoń pod jej koszulkę, kiedy nagle drzwi od pokoju otworzyły się, a w progu stanęła nasza kruszynka. Jedną rączką przecierała zaspane oczka, a w drugiej trzymała swojego ulubionego misia. Wyglądała przesłodko.
-Nawet we własnej sypialni nie można mieć chwili spokoju? - sapnąłem, za co oberwałem od szatynki w czoło.
-Co się stało, kochanie? - Bree zepchnęła mnie z siebie lekko i uniosła się na jednym łokciu, obserwując małą.
-Miałam śtraśny sien. Mogę śpać ź wami? - wychlipała, cały czas nabierając głęboko powietrza.
-Oczywiście, myszko. Chodź do nas, tata cię weźmie. - Bree uśmiechnęła się do naszej córeczki i poklepała mnie po ramieniu, abym ruszył się z łóżka. Usiadłem więc na materacu, a kiedy Jazzy zbliżyła się na odległość moich rąk, wziąłem ją do siebie i położyłem między nami na łóżku.
I właśnie teraz, w tej sytuacji, postanowiłem, że nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie moment. Miałem już z Jazzy wszystko dopracowane, wystarczyło szepnąć jej na ucho, że teraz przyszła właściwa pora.
Wyciągnąłem z szafki nocnej małe pudełeczko i dyskretnie, pod kołdrą, podałem je córeczce. Ona tylko uśmiechnęła sie do mnie, a następnie podniosła się do pozycji siedzącej.
-Mamuś, jeśt śprawa. - zaczęła, a ja zachichotałem, głaszcząc moje maleństwo po główce.
-Co się dzieje, słonko?
-Tatuś ma do ciebie pytanie. - wtedy wyciągnęła małe pudełeczko i otworzyła je, zgodnie z planem. - Tatuś chciałby, ziebyś ziośtała jego zioną.
Powoli wychyliłem się znad blondyneczki i spojrzałem na Bree. Jej wyraz twarzy był lekko zszokowany, a ja dostrzegłem, że pod powiekami dziewiętnastolatki zebrały się łzy.
-Więc jak, skarbie? - wyciągnąłem spod kołdry jedną rękę i pogłaskałem Bree delikatnie po policzku.
-Justin... - wyszeptała, ponieważ bała się, że jej głos może się załamać. - Justin, kocham cię.
-Czyli się zgadzasz? - zacisnąłem na moment powieki, aby po chwili otworzyć je, w momencie, z którym poczułem jej słodkie usta na swoich.
-Tak, idioto. Oczywiście, że tak. - wtedy ponownie mnie pocałowała, nie zwracając już uwagi na naszą malutką córeczkę. Przerwało nam dopiero jej ciche odkaszlnięcie, którym chciała zwrócić na siebie uwagę.
-Wiecie, cio wam powiem? - uniosła brewki, a na jej słodkiej buźce pojawił się promienny uśmiech. - Jeśteście najlepsimi rodziciami, jakich mogłam siobie wymazić...
~*~
1. Hmmm, no i co ja mam Wam powiedzieć? No co? Tak, to już ostateczny koniec my heaven. Pomimo wielu Waszych próśb, ja nie będę już kontynuować tego opowiadania. To ostateczny koniec.
2. Rety, nie wiecie nawet, jak się przywiązałam do tego opowiadania ;D
Ach, no i jeszcze coś, ap ropo epilogu. Ci, którzy będą czytać kolejne moje opowiadania, niech zapamiętają. Zrobiłam tak słodkie zakończenie specjalnie dla Was, więcej czegoś takiego nie zrobię hahaha ;P
3. No a teraz do rzeczy. Jestem Wam tak cholernie wdzięczna za to, że byliście ze mną przez cały czas. Za te prawie 160 000 wyświetleń bloga i za ponad 1500 komentarzy. Nie zdajecie sobie nawet sprawy, ile to dla mnie znaczy. A to tylko i wyłącznie Wasza zasługa ;*
4. I TERAZ OSTATNIA SPRAWA. PRZEZ CAŁE OPOWIADANIE NIE ZMUSZAŁAM WAS DO KOMENTOWANIA, DLATEGO TERAZ, POD EPILOGIEM, PROSIŁABYM, ABY KAŻDY, ALE TO NAPRAWDĘ KAŻDY, KTO TO PRZECZYTAŁ, ZOSTAWIŁ PO SOBIE KOMENTARZ. WYSTARCZY MI NAJZWYKLEJSZA KROPKA. PO PROSTU CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ, ILE OSÓB CZYTAŁO TO OPOWIADANIE. DLATEGO JESZCZE RAZ PROSZĘ, NIECH KAŻDY SKOMENTUJE TEN EPILOG. Zróbcie mi taki prezent na urodzinki hihi ;D
5. Hm, właściwie to nie była ostatnia sprawa. Zostaje jeszcze kwestia kolejnego opowiadania. Zapewne nie wszyscy z Was czytają moje drugie opowiadanie, black-tears-jb.blogspot.com, dlatego też, jeśli chcielibyście czytać moje kolejne opowiadania, po wakacjach, tutaj, na my heaven, pojawi się post z linkiem do nowego bloga. Tak więc polecam się na przyszłość i mam cichą nadzieję, że zostaniecie ze mną. Oczywiście, na black tears również pojawi się taka informacja :)
6. I tak. Teraz jest koniec. Jedyne, co mogę powiedzieć, to ogromne dziękuję za to, że pozwalacie mi spełniać marzenia. Kocham Was ;*
Leżałem na brzuchu, z twarzą przyklejoną do poduszki. Chociaż oczy niemiłosiernie mi się kleiły i naprawdę nie chciałem wstawać, wiedziałem, że muszę. Wtedy właśnie poczułem małe dłonie, które wplątały się w moje włosy i zaczęły się nimi bawić. W pierwszej chwili pomyślałem, że Bree naszła ochota na trochę czułości, lecz moje marzenia zniknęły, kiedy zobaczyłem ją w drzwiach sypialni. Stała tam, oparta o futrynę, w luźnej, białej koszulce. Nie była już małą dziewczynką. Była dorosłą kobietą. Kiedyś była śliczna. Teraz natomiast jest piękna. I tylko moja.
-Skoro moje większe słoneczko stoi przede mną, mój malutki aniołek musi być za mną. - powiedziałem powoli, uformowując na ustach uśmiech. W jednej chwili odwróciłem się na drugi bok. Miałem rację. Zaraz przede mną siedziała Jazzy, moja malutka córeczka.
W dzień szesnastych urodzin Bree, kochaliśmy się bez zabezpieczeń. Zrobiliśmy to całkowicie umyślnie, ze świadomością, że moja księżniczka zajdzie w ciążę. Byliśmy na to przygotowani i po prostu szczęśliwi.
-Chodź tu do mnie, szkrabie malutki. - nie podnosząc się z łóżka, objąłem ją dłońmi w pasie i uniosłem na wyprostowanych rękach w górę, jakby była lżejsza, niż piórko. Wtedy ponownie mogłem spojrzeć w jej, czarne, jak dwa węgielki, oczka. Były niemal takie same, jak Bree, tylko ciemniejsze. Mój słodziak był równie piękny, jak jej mama.
-Tatusiu, wśtawaj juś. - mruknęła słodko, kiedy opuściłem jej drobniutkie ciałko na dół. Dziewczynka usiadła na mojej klatce piersiowej i położyła się na mnie, obejmując ramionkami moją szyję. - Kocham cię. - wyszeptała, a ja, mimo iż słyszałem te słowa wiele razy, poczułem niewyobrażalne ciepło, rozchodzące się w okolicach mojego serca. Ja również objąłem ją, może nie tyle ramionami, ze względu na jej niewielki rozmiar, ale dłońmi, i wtuliłem w siebie. Kiedy zamknąłem na moment powieki, poczułem, że zebrały się pod nimi pojedyncze łzy, a kiedy otworzyłem oczy, widoczne były na nich szklanki.
-Tatusiu, ciemu płacieś? - Jazzy, siedząc na mojej klatce piersiowej, spojrzała w moje załzawione oczy i otarła jedną łzę, spływającą po moim policzku.
-To ze szczęścia, bobas. - poklepałem ją lekko po pupce, na której nadal miała pampersa.
-Tata! - pisnęła, uderzając malutką piąstką w mój policzek. - Mówiłam ci juś, zie nie jeśtem bobasiem!
Momentalnie, razem z Bree, parsknęliśmy śmiechem, na widok jej słodkiego oburzenia. Wiedziałem jednak, że nie mogę się tak dłużej rozczulać. Dzisiaj wracaliśmy do domu, do Detroit. Dzisiaj postanowiliśmy zacząć wszystko od początku, od nowa. Jednak zdecydowanie najlepszy jest fakt, że nikt z naszych przyjaciół, nawet Ryan, nie wiedzą, że nie wrócimy sami, a z naszą malutką córeczką.
-Zjadłaś śniadanko? - spytałem Jazzy, wstając z łóżka i biorąc ją na ręce.
-Juś dawno. Mamusia psigotowała pyśne naleśniki, ale nie wiem, ci dla ciebie jeście ziośtały. - mówiąc to, ziewnęła, co dodało jej jeszcze więcej uroku.
-Mamusia na pewno coś mi przygotuje. - zaśmiałem się, trzymając dziewczynkę jedną ręką.
-Ej, to nie jeśt twoja mamusia! - pisnęła, a ja, razem z Bree, ponownie wybuchnęliśmy śmiechem.
***
Właśnie teraz, w tym momencie, po całych czterech latach, spędzonych poza domem, wróciliśmy. Kiedy zaparkowałem na podjeździe, na którym niegdyś parkowałem dzień w dzień, wróciły wszystkie wspomnienia. I te dobre i te złe, po prostu wszystkie.
-No, maluchu. - zacząłem, odpinając pas i odwracając się w stronę mojej pociechy. - Witaj w domu.
Wyszliśmy z samochodu, zabierając również małą. Wziąłem ją na ręce i, razem z Bree, skierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych. Nie zamierzałem pukać we własnym domu, dlatego wszedłem od razu do środka i postawiłem dziewczynkę na podłodze.
-Rozgość się. - posłałem jej serdeczny uśmiech, ściągając z Jazzy kurtkę. Była ona na co dzień dość nieśmiałym dzieciakiem, dlatego z pewnością nie pobiegłaby w głąb domu, gdyby wiedziała, że w środku siedzą moi kumple. Po chwili jednak dowiedziała się o tym, kiedy z kuchni doszedł do nas jej pisk.
-Tata, tata! - wołała, biegnąc w swój śmieszny sposób z powrotem do mnie. Niemal wskoczyła mi na ręce i objęła ramionkami moją szyję. Po prostu się ich bała. - Tam... - wychlipała z przerażeniem. - Tam są jacyś panowie...
-Spokojnie, bąbel. Każdy z nich jest twoim wujkiem. - zaśmiałem się cicho. - Nie musisz się ich bać.
Wtedy właśnie z kuchni zaczęli wychodzić powoli moi kumple. Chociaż nie widziałem ich cztery lata, muszę przyznać, niewiele się zmienili. No, może trochę po brzydli. W końcu, tylko ja miałem prawo wypięknieć, skromnie mówiąc.
-Czy mnie wzrok mylił, czy Justin i Bree zrobili sobie dzieciaka? - pierwszy spojrzał na nas Ryan, a tak dokładniej, na malutką Jazzy. - No witaj, słonko. - zaćwierkał radośnie, podchodząc do mnie i biorąc małą na ręce. Widziałem, jak wyraz jej twarzy z wystraszonego, zmienia się w całkowicie przerażony i zdezorientowany. - Co się dzieje? Nie polubiłaś wujka Ryana? - wydął dolną wargę, udając smutnego, jednak naprawdę był rozbawiony całą tą sytuacją.
Dziewczynka zaczęła płakać, z przerażeniem wpatrując się w twarze moich kumpli. Następnie wyciągnęła rączki w moim kierunku, dlatego, ze śmiechem, przytuliłem jej drobne ciałko do siebie.
-No już, malutka. Nie płacz, jesteś dużą dziewczynką. - poklepałem ją po pupce, obserwując, jak Bree wita się z chłopakami. - Zobacz, oni nie są groźni. - odwróciłem się tak, aby Jazzy widziała, jak jej mama przytula się do Ryana.
-I na pewno nić mi nie źrobią? - wydukała, z lekko rozchylonymi wargami.
-Nic, aniołku. - wtedy postawiłem ją na podłodze, aby mogła iść przywitać się z chłopakami. Zrobiła kilka kroczków w przód, jednak już po chwili zdecydowała zawrócić i wtulić się w moją nogę.
***
Wieczorem, kiedy położyliśmy małą spać, mieliśmy nadzieję razem z Bree na chwilę prywatności. Leżąc na łóżku, w mojej sypialni, w której nie spaliśmy od całych, czterech lat, zacząłem całować delikatnie skórę na jej dekolcie, kiedy ona wplątała palce w moje włosy i przeczesała je kilka razy. Już chciałem zacząć wsuwać dłoń pod jej koszulkę, kiedy nagle drzwi od pokoju otworzyły się, a w progu stanęła nasza kruszynka. Jedną rączką przecierała zaspane oczka, a w drugiej trzymała swojego ulubionego misia. Wyglądała przesłodko.
-Nawet we własnej sypialni nie można mieć chwili spokoju? - sapnąłem, za co oberwałem od szatynki w czoło.
-Co się stało, kochanie? - Bree zepchnęła mnie z siebie lekko i uniosła się na jednym łokciu, obserwując małą.
-Miałam śtraśny sien. Mogę śpać ź wami? - wychlipała, cały czas nabierając głęboko powietrza.
-Oczywiście, myszko. Chodź do nas, tata cię weźmie. - Bree uśmiechnęła się do naszej córeczki i poklepała mnie po ramieniu, abym ruszył się z łóżka. Usiadłem więc na materacu, a kiedy Jazzy zbliżyła się na odległość moich rąk, wziąłem ją do siebie i położyłem między nami na łóżku.
I właśnie teraz, w tej sytuacji, postanowiłem, że nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie moment. Miałem już z Jazzy wszystko dopracowane, wystarczyło szepnąć jej na ucho, że teraz przyszła właściwa pora.
Wyciągnąłem z szafki nocnej małe pudełeczko i dyskretnie, pod kołdrą, podałem je córeczce. Ona tylko uśmiechnęła sie do mnie, a następnie podniosła się do pozycji siedzącej.
-Mamuś, jeśt śprawa. - zaczęła, a ja zachichotałem, głaszcząc moje maleństwo po główce.
-Co się dzieje, słonko?
-Tatuś ma do ciebie pytanie. - wtedy wyciągnęła małe pudełeczko i otworzyła je, zgodnie z planem. - Tatuś chciałby, ziebyś ziośtała jego zioną.
Powoli wychyliłem się znad blondyneczki i spojrzałem na Bree. Jej wyraz twarzy był lekko zszokowany, a ja dostrzegłem, że pod powiekami dziewiętnastolatki zebrały się łzy.
-Więc jak, skarbie? - wyciągnąłem spod kołdry jedną rękę i pogłaskałem Bree delikatnie po policzku.
-Justin... - wyszeptała, ponieważ bała się, że jej głos może się załamać. - Justin, kocham cię.
-Czyli się zgadzasz? - zacisnąłem na moment powieki, aby po chwili otworzyć je, w momencie, z którym poczułem jej słodkie usta na swoich.
-Tak, idioto. Oczywiście, że tak. - wtedy ponownie mnie pocałowała, nie zwracając już uwagi na naszą malutką córeczkę. Przerwało nam dopiero jej ciche odkaszlnięcie, którym chciała zwrócić na siebie uwagę.
-Wiecie, cio wam powiem? - uniosła brewki, a na jej słodkiej buźce pojawił się promienny uśmiech. - Jeśteście najlepsimi rodziciami, jakich mogłam siobie wymazić...
~*~
1. Hmmm, no i co ja mam Wam powiedzieć? No co? Tak, to już ostateczny koniec my heaven. Pomimo wielu Waszych próśb, ja nie będę już kontynuować tego opowiadania. To ostateczny koniec.
2. Rety, nie wiecie nawet, jak się przywiązałam do tego opowiadania ;D
Ach, no i jeszcze coś, ap ropo epilogu. Ci, którzy będą czytać kolejne moje opowiadania, niech zapamiętają. Zrobiłam tak słodkie zakończenie specjalnie dla Was, więcej czegoś takiego nie zrobię hahaha ;P
3. No a teraz do rzeczy. Jestem Wam tak cholernie wdzięczna za to, że byliście ze mną przez cały czas. Za te prawie 160 000 wyświetleń bloga i za ponad 1500 komentarzy. Nie zdajecie sobie nawet sprawy, ile to dla mnie znaczy. A to tylko i wyłącznie Wasza zasługa ;*
4. I TERAZ OSTATNIA SPRAWA. PRZEZ CAŁE OPOWIADANIE NIE ZMUSZAŁAM WAS DO KOMENTOWANIA, DLATEGO TERAZ, POD EPILOGIEM, PROSIŁABYM, ABY KAŻDY, ALE TO NAPRAWDĘ KAŻDY, KTO TO PRZECZYTAŁ, ZOSTAWIŁ PO SOBIE KOMENTARZ. WYSTARCZY MI NAJZWYKLEJSZA KROPKA. PO PROSTU CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ, ILE OSÓB CZYTAŁO TO OPOWIADANIE. DLATEGO JESZCZE RAZ PROSZĘ, NIECH KAŻDY SKOMENTUJE TEN EPILOG. Zróbcie mi taki prezent na urodzinki hihi ;D
5. Hm, właściwie to nie była ostatnia sprawa. Zostaje jeszcze kwestia kolejnego opowiadania. Zapewne nie wszyscy z Was czytają moje drugie opowiadanie, black-tears-jb.blogspot.com, dlatego też, jeśli chcielibyście czytać moje kolejne opowiadania, po wakacjach, tutaj, na my heaven, pojawi się post z linkiem do nowego bloga. Tak więc polecam się na przyszłość i mam cichą nadzieję, że zostaniecie ze mną. Oczywiście, na black tears również pojawi się taka informacja :)
6. I tak. Teraz jest koniec. Jedyne, co mogę powiedzieć, to ogromne dziękuję za to, że pozwalacie mi spełniać marzenia. Kocham Was ;*
świetne x szkoda że już koniec xx
OdpowiedzUsuńkurde genialne. szkoda że to koniec. :p
OdpowiedzUsuńprzez cały rozdział miałam ogromnego banana na twarzy.
Świeetny <3
OdpowiedzUsuńaż mi się płakać chce ;/
OdpowiedzUsuńUuu jak słodko, ale osobiście wole tragiczne zakończenia. Ta mała Jazzy to chyba nie po Bree poszła, ani po Justinie. Bo cichutka i strachliwa taka. Epilog mega. I chyba juz nie mam co dodać bo cale opowiadanie jest bez zarzutów. Buziaczki i przy innych opowiadaniach weny życzę.
OdpowiedzUsuńTo było po prostu genialne!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec. Przywiązałam się do tego opowiadania ;)
ineedangelinmylife.blogspot.com
Szkoda,że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,że nie komentowałam,ale zaczęłam dwa dn temu i po postu mnie wciągnęło ♥
*wstaje,ociera łzy i bije brawo*
Szkoda ze sie juz konczy <3
OdpowiedzUsuńŚwietne szkoda że już koniec <3
OdpowiedzUsuńCudowny epilog.. <3 Jednak trochę smutno, że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńSzkoda że to koniec :( Bardzo zżyłam się z historią Bree i Justina :)
OdpowiedzUsuńHahahha tatuś cie weźmie hahhahahahhahahahahha
OdpowiedzUsuńJEZU NIE WIERZE, ŻE TO KONIEC. JESTEM OD SAMEGO POCZĄTKU TEGO OPOWIADANIA I PRZYWIAZALAM SIĘ DO NIEGO TO JEST STRASZNE, ŻE SIĘ JUŻ SKOŃCZYŁO. OCZYWIŚCIE BĘDĘ CZYTAĆ WSZYSTKIE TWOJE FF :)
OdpowiedzUsuńTo Opowiadanie Jest Cudowne.
OdpowiedzUsuńPiekne opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć :D
Nie wierzę ,że to już koniec. Strasznie sie przywiązałam do tego bloga i z niecierpliwością czekałam na nowe rozdziały.Na sam koniec epilogu popłakałam się. No i zostało mi czekać na kolejne opowiadania misia. ♥
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno ten blog jest świetny wiele mi uświadamiał pomógł jest wspaniały najlepszy jaki czytałam był moim życiem dziękuje ci kocham cie ;*<3
OdpowiedzUsuńŚwietne zakończenie!
OdpowiedzUsuńKochana Ty moja :')) Dziekuje Ci za tak wspaniale zakonczenie i za tak wspanialy blog jak my heaven! Dziekuje Ci za te wszystkie wspolne chwile tutaj! Jestes swietna! My heaven to jak dla mnie najlepszy blog jaki napisalas :')) Nie moge uwierzyc ze to juz koniec :( Ja nie poradze sobie bez niego :'( Nie chce sie z nim zegnac.
OdpowiedzUsuń.. Chce druga czesc, ale to twoj blog i twoja decyzja :'( My heaven bardzo wiele mnie nauczyl i dziekuje Ci za to :') Boze, to byl najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytalam.. Nie moge tego pojac.. nie chce tego pojac.. ze to juz koniec :'( To okropne uczucie ale trudno sie mowi, nie? :'( Kocham cie :')
I kocham MY HEAVEN...
super <3
OdpowiedzUsuńB O S K I kocham to opowianie i jest mi smutno ze to koniec :c ale na szczescie masz inne opowiadanie dzieki ktoremu bd mogla dalej podziwiac twoja tworczość <3 Kaja
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNastepne tez beda o justinie ?
OdpowiedzUsuńJa innych nie piszę :)
Usuńnajlepszy blog <3
OdpowiedzUsuńCzytam od początku, świetny blog, a epilog wprost boski. Pisz jak najdłużej ;)
OdpowiedzUsuńJak tylko doczytałam do momentu Justin&Jazzy&Bree rano, to się popłakałam.. Cholera, sama nie wiedziałam, że jestem AŻ TAK wrażliwa. Lub może to fakt, że piszesz i potrafisz tak wspaniale zagrać na uczuciach człowieka.. Mimo, iż lubię smutne zakończenia, to te zdecydowanie pasuje tutaj najbardziej. Jest najlepsze i chyba nie można wyobrazić sobie lepszego, niż takie jakie Ty napisałaś. Dziewczyno, zawsze pisałam Ci, że jesteś genialna ale się myliłam, bo Ty jesteś po prostu mistrzowska. Zrozumiałam, jak wiele My Heaven nas może (a raczej na pewno) nauczyć. Te opowiadanie pokazuje, jak człowiek (tutaj Justin), który zgubił swoją właściwą drogę.. Zmienia się pod wpływem drugiej, cholernie ważnej dla niego osoby ( tutaj Bree). Jak wiele trudów przebyli razem ( odwyk, gwałt Justina na Bree, uzależnienie, liczne uderzenia, bójki, brat Justina, kolejny odwyk) by dotrzeć do tego, co uczyniło ich naprawdę szczęśliwym (epilog, Jazzy). Jak wiele musieli przejść, aby na końcu spotkało ich ogromne szczęście.Płaczę pisząc to, ale myślę, że to dobrze. Justin pokazał jak miłość może przezwyciężyć uzależnienie, a Bree, jak cierpliwość cholernie popłaca. Oboje są, mimo wszystko wzorami do naśladowania w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńJesteś autorką, w której dostrzegam cholerny potencjał, którego - w przeciwieństwie do innych - wcale nie marnujesz.
To co robisz jest idealne, a zapewnić mnie w tym mogą wyświetlenia i liczne komentarze na Twoim blogu. Życzę Ci tego więcej, więcej i jeszcze więcej. Oraz życzę, żebyś zawsze pozostała tak cholernie miłą i dzielną Paulą. <3
Kocham Cię i pozostaję przy Black Tears.
~ Drew.
http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
Dziękuję za najcudowniejsze opowiadanie;* ( za tego CPUNA) ;*
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuń<3 Zawsze bede pamiętać o tym opowiadaniu i o tobie :)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńomg omg nie mogę uwierzyć że to już koniec <3
OdpowiedzUsuńO ja cie!! Jakie słodkie! Bardzo mi się podobało! <333
OdpowiedzUsuńUmarłam... I to oficjalnie <3 *.* kocham cię <3
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie na koncu :') dziekuje ci za ten czas za twoje pisanie i zycze weny dalej
OdpowiedzUsuńsłodko.<3
OdpowiedzUsuńO mój Boże. Najlepsze zakończenie zakończę na świecie <3 Dziękuję, ze nie zrobiłaś dramy na koniec bo ja już bym na zawał padła. Ja również bardzo się z żyłam z tym opowiadaniem i na prawdę trudno mi uwierzyć. Znalazłam to opowiadanie gdy miało ok. 35 rozdziałów i od tamtej pory byłam razem z Tobą <3 Już nie mogę się doczekać następnego opowiadania :) Ciekawe co tym razem wymyślisz :D Kocham cię no i oczywiście dalej będę czytać Black Tears <3
OdpowiedzUsuńPiekne *-*
OdpowiedzUsuńLepiej im się ta historia zakończyć nie mogła. Naprawdę jesteś genialna. Wytrwałaś z nami do końca i przy tym stworzyłaś coś naprawdę pięknego i niepowtarzalnego. To opowiadanie jest genialne i nigdy nie było takiego rozdziału, który by mi się nie podobał. Ta fabuła... Historia dwójki wspaniałych ludzi wspaniale napisana. Nie wiem jak mam ci jeszcze podziękować, za to co stworzyłaś. To już drugi twoje skończone opowiadanie i mam nadzieję, że nie ostatnie. Myślę, że nie raz powrócę do my-heaven i jeszcze nie raz będę na nim płakała. Jesteś najlepsza. Kocham cię xx i płaczę, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńJejkuu boskie opowiadanie *,* szkoda ze to juz koniec ; ( bede tesknic za my heaven ale również dziękuję ze postanowilas pisac tak rewelacyjne opoeiadanie jak i je naprawdę bardzo szczesliwie zakonczyc kooooocham muaaaaa buzioooole ;*****
OdpowiedzUsuńJejku :)
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie na koncu epilogu :p
Piekny *-*
Dziekuje za pisanie tak pieknego opowiadania :p
Juz niemoge sie doczekac nastepnych opowiadan :p
Do zobaczenia :)
I koniec? Będę tęsknić <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :-*
Jestes najlepsza zapamietaj sobie, kocham twoje opowiadnie szczerze jestem uzależniona...bede tesknic i dziekuje kochanie ;**
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza ! <3 piszesz cudowne opowiadania. Byłam z Tobą od początku i zostanę do końca. Czytałam poprzednie opowiadanie i pamiętam je do dziś. To również przeczytałam i zapewne zapamietam :) I jeszcze to trzecie także czytam i serio potrafisz poprawić humor tymi rozdziałami. Jest w nich tyle emocji, ze po prostu dziękuję Ci :* Bo wiem że czytając te opowiadanie nie marnuję czasu tylko albo się uśmieję do łez , albo ryczę jak głupia. Ale tak czy siak i tak Cię kocham. Pisz więcej :) Życzę wakacyjnej weny <3 :* <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuń♡
OdpowiedzUsuńTo było wspaniałe opowiadanie, szkoda że to koniec no ale cóż, nic nie trwa wiecznie. Jazzy jest taka słodka ❤ mam nadzieję że teraz się im wszystko dobrze układać i nikt się nie wpieprzy :) jesteś naprawdę wspaniała :* uwielbiam twoje blogi i już nje mogę się doczekać nastepnych xx
OdpowiedzUsuńSzkoda że koniec Ale miałaś bardzo bardzo bardzo fajnego bloga :-) będę czytać też inne twoje opowiadania :-*
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze to juz koniec. Pamietam ja odkryłam tego bloga i codziennie sprawdzałam czy nowy rozdział jest. Twoje opiwiadania sa świetne i kocham je tak samo jak ciebie za to ze je piszesz <3 czekam na następne ff twojego autorstwa :)
OdpowiedzUsuńCudowne i slodkie taka maluyka jazzy i love iy
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńJejuu <3
OdpowiedzUsuńUzależniłam się od tego odpowiadania <3
Jest niesamowite <3
Spełnienia Marzeń skarbie ;***
Luiza ;)
Szkoda ze juz koniec. Zaledwie tydzien temu trafilam na tego bloga a ty juz konczysz :( Swietne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńPiękne :*** Szkoda że to koniec ...:(
OdpowiedzUsuńDziękuje za napisane tak wspaniałego bloga.
OdpowiedzUsuńDziękuje, że dałaś nam poznać super historię .
Dziękuje, że doprowadziłaś blog do końca .
Dziękuje, że dałaś mojej wyobraźni więcej niż 9 lat nauki w szkole .
Jesteś najlepsza w pisaniu opowiadaj . Nigdy nie przestawaj tego robić .
Dziękuje za wszystko . < 3
Jeju, to juz koniec :( bede tesknic za My Heaven :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec. Ale czekam na rozdziały na Black tears :) i na nowego bloga <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam zakonczenie<3 jest takie vzsshxbsbsdhcjhxbssnfgcj ugh bede tesknic <3
OdpowiedzUsuńIdealnie *-* Bree i Justin w końcu są szczęśliwi <3 Jazzy jest taka słodziutka *w* nie spodziewałam się po Tobie happy end'u :) szkoda, że to już koniec ;c Kocham Cię <3
OdpowiedzUsuńhttp://you-are-my-addiction-babe-jb.blogspot.com/
♥♥Jejku no!♥♥
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
super !♥
OdpowiedzUsuńPrzywiązałam się do Bree i Justina bardziej niż do jakichkolwiek innych postaci z ff <3 i ta świadomość, że już więcej nie będę czekać na kolejny rozdział w tym opowiadaniu :<
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ <3
Szkoda że to już koniec ):
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec :( Ale opowiadanie naprawdę suuper :D
OdpowiedzUsuńSzkoda ze skonczylas bo sie przywiazalam ale fajnie sie skonczylo^^/kinia
OdpowiedzUsuńO jejkuu <333
OdpowiedzUsuńCzytając twoje opowiadania płakałam ,śmiałam się, piszczałam...to było cudowne ;**
Wszystkim dziewczynom życzę czegoś takiego <3
No pomijając te niektóre momenty...
.
OdpowiedzUsuń.;d
OdpowiedzUsuńTo już koniec ;'c To takie smutne że to się skończyło :( Nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania c;
OdpowiedzUsuńszkoda ze to już koniec :( ale opowiadanie było świetne :D <3 jesteś najlepsza
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM I JESZCZE RAZ KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńAwww *.*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3 Szkoda że to już koniec :'(
OdpowiedzUsuńKolejne twoje zajebiste ff sie skończyło ;c
OdpowiedzUsuńPrzywiązałam sie do My Heaven nawet bardzo i szkoda,że już nie będzie kolejnych rozdziałów ;c
Będe tęsknić - @scute4
Jesteś wspaniała ten epilog był niesamowity nie spodziewałam się że będą meli dziecko ale zakończyło sie to wspaniale kocham te opowiadanie jest niesamowite i takie wyjątkowe dziekuje że je pisałaś naprawdę bardzo to doceniam codziennie zaglądałam czy jest jakiś nowy rozdział powodzenia w dalszym pisaniu ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda że konczysz dla mnie to opowiadanie było codziennością ale cóż to 2 też będę czytać,kocham Ciebie i twoje opowiadania mam nadzieje że kolejne też będzie takie wspaniale życzę Ci tego i widzimy się przy następnym opowiadaniu ..zawsze na zawsze <3/Ola
OdpowiedzUsuńKocham te opowiadanie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńpłacze :( tak bardzo przywiązałam sie do tego opowiadania jesteś wspaniała :)
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie <3 Uwielbiam i dziękuję <3
OdpowiedzUsuńCudowne <3
OdpowiedzUsuńo boże.. jak słodko <3 przywiazalam się tak samo jak ty.. trudno będzie tak opuścić tego boga.. będę czytać nowe opowiadania, tak ja black tears :) ej nie znam innej tak dobrej blogerki, jak ty :) kocham cię normalnie :*:*
OdpowiedzUsuńTo było strasznie słodkie. kocham
OdpowiedzUsuńBoże. kocham♥
OdpowiedzUsuńMega *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze to juz koniec. :) Masz talent. <33
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :D
OdpowiedzUsuńpiękny naprawdę, zakończenie też bardzo słodkie :) udało Ci się to opowiadanie i czekam na kontynuacje drugiego :)
OdpowiedzUsuńhttp://dark-limbo.blogspot.com/
O jej ;( To już koniec... To opowianie było wspaniałe. Czytam baardzo dużo opowiadań, ale to jest chyba moim ulubionym, ponieważ różniło się od innych. Czytam też twoje drugie opowiadanie więc nie jest mi aż tak smutno, tym bardziej, że histotia Justina i Bree skończyła się idealnie. Dziękuje Ci za pisanie go :**. Napewno wrócę do tego opowiadania, bo jest wspaniałe!!! <3 /@swagonyou9469
OdpowiedzUsuńSwietny szkoda że to już koniec a mała Jezzmi jest pszezlotka :-)
OdpowiedzUsuń:-)
Kiedyś musiał nadejść koniec... 😥
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są jednymi z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam 😁
słodkie zakończenie
OdpowiedzUsuńKochana byłam z Tobą i z każdym Twoim opowiadaniem od początku do końca. Szkoda, że się kończy, ale wszystko się kiedyś kończy. Wzruszyłam się na końcu. Pisz dalej. Jesteś najlepsza. Kocham Cię mocno xxx
OdpowiedzUsuńSuper zakończenie <3
OdpowiedzUsuńOjj kobieto... co ty ze mną robisz??;)) Po twoim pierwszym blogu, który czytałam - the other side - nie spodziewałam się, że to opowiadanie będzie tak samo emocjonujące. Gdy tylko do opowiadania,, powrócił" Ryan myślałam, że zejdę na zawał. No bo co jak co ale jego się nie spodziewałam;) Na początku tej historii tak samo jak TOS nie myślałam, że losy Justina i Bree tak się potoczą. :) Przeżywałam to jakbym sama była częścią tego opowiadania. Sama straciłam jedną z najbliższych mi osób w życiu i wiem jak czuli się Justin i Bree po stracie rodziców.... W każdym razie dziękuję Ci za te emocje. Ze względu na to, że jest godzina 22,36 a ja muszę się jeszcze ogarnąć przed pójściem spać (hahahah) nie zacznę już czytać twojego trzeciego bloga, ale wiem, że będą mnie czekać te same emocje( albo nawet i głębsze ) od tych tutaj i tych w TOS. Jeszcze raz dziękuję:**:)))!! Mam taką cichą nadzieję że wejdziesz na tą historię i przeczytasz te wszystkie komentarze, które widnieją pod tym epilogiem. Trzymaj się cieplutko i pisz bo masz wielki talent:)) :**!!! Ps. Życzę duuuuuuuużo wenyy !;**
OdpowiedzUsuńZajebiste jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńŚwietne <33 mega słodki koniec :D kocham <33
OdpowiedzUsuńBoskie *,*
OdpowiedzUsuńBoski ❤ ~@Blo_odyy
OdpowiedzUsuńUwielbiam :*
OdpowiedzUsuńkocham te opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńMega *.* Czekam na kolejne opowiadania..<333
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńIdealnie *o* najlepsze opowiadanie ever <3
OdpowiedzUsuńBOŻE PRZECZYTAŁAM TE OPOIWADANIE W NIE CAŁY TYDZIEN CZYTAŁAM JE PO KILKANASCIE GODZIN.DO GODZIN RANNYCH. PRAWIE PRZY KAZDYM ROZDZIALE PŁAKAŁAM JAK MAE DZIECKO.NIGDY NIE CZYTAŁĄM TAK UCZUCIOWEGO BLOGA. DZIĘKUJE CI, ŻE WŁASNIE WPADŁAS NA POMYSŁ ABY PISAC TE OPOIWADANIE.KOCHAM JE BARDZO BARDZO MOCNO. NIE DOCIERA DO MNIE MYSL, ZE DZIS SIE OBUDZE(JEST TREAZ 3 W NOCY) I NIE PRZECZYTAM KOLEJNYCH ROZDZIAŁOW. PISZAC TEN KOMENTARZ LEJA MI SIE ŁZY. ZASŁUGUJESZ NA WSZELKIE GRATULACJE I UZNANIE.JESTES NAJLEPSZA I TE OPOWIADANIE.DZIĘKUJE ZA WSZSTKO.
OdpowiedzUsuńPlakac mi sie zachcialo jak przeczytalam ze to koniec ;'(
OdpowiedzUsuńCzytałam to opowiadanie od samego początku i chce Ci podziękować za wiele emocji związanych z tym opowiadaniem :) Było wzruszające jak i pełne humoru oraz ciekawych zwrotów akcji :D Twoje opowiadania należą zdecydowanie do najlepszych jakie czytałam <3 Dziękuję, życzę weny i chęci do dalszego pisania ;*** kc i twoje opowiadania
OdpowiedzUsuńto ff>>>>>>wszystkie inne
OdpowiedzUsuńŚwietne ff moze zaczelabus pisac jakies inne ;)
OdpowiedzUsuńKocham to<3
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńCudowne ! Poprostu świetne opowiadanie ! Dawno nie czytałam takiej wspaniałej historii :)
OdpowiedzUsuńboski :* dawno nie czytałam takiej wspaniałej historii <3
OdpowiedzUsuńDziekuje za dzien w ktorym powstalo to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńZajebisty szkoda że to już koniec :'( KOCHAMMMM <3
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńNiesamowite opowiadanie;) nn
OdpowiedzUsuńjejku to jest niesamowite. czytałam dużo blogów i płakałam tylko na epilogach a tu? ryczałam co 3 co 4 rozdziały piszesz z takimi emocjami ze można poczuć na własnej skórze co sie dzieje i to co przeżyli bohaterowie i te uczucia i ten sens i to ile pracy wkładasz w to opowiadanie. w momencie w którym uświadomiłam ze czytam rozdział 60 nie mogłam uwierzyć ze to koniec naprawdę się wczułam każdą wolną chwile spędzałam na tym opowiadaniu. dzięki temu co napisałaś w tych 60 rozdziałach inaczej zaczęłam patrzeć na narkotyki i na osoby które to biorą.. i na osoby które się tną okaleczają też spojrzałam inaczej może nie wszyscy są pojebani [ sorka za określenie ] tylko są po prostu z problemami ludzie tego nie rozumieją ze czasem trzeba zapalić trzeba jednak wziaść ten proszek i przejechać tą żyletka po rece żeby poczuć się inaczej. To nie jest opowiadanie o Wielkim gwiazdorze Justinie Bieberze tylko o osobie z problemami - z problemami z którymi mierzy się teraz młodzież. Wydaje mi się że nie tylko ja po przeczytaniu tego opowiadania inaczej zaczęłam patrzeć na Narkotyki czy Żyletki. Dziekuje ci za to bo uwierz ze zmieniłaś moje myślenie na temat takich Ludzi pisałaś opowiadanie miałaś wena ale nawet nie masz pojęcia ile osob zmieniło przez to swoje myślenie do Narkotyków.. Dziękuje jeszcze raz <3
OdpowiedzUsuńJezu ryczę jak głupia i cholera no nie mogę, że to już koniec! W ogóle nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji, ale jestem mile zaskoczona... Dziękuje <3 :') ~ Wierna do końca <3
OdpowiedzUsuńJejku, ja właśnie przeczytałam i jest to moja pierwsza ff, która kończy się szczęśliwie, jestem pod wrażeniem jaki masz talent, tozeijaj się dalej, całuski ;****
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie i nie mogę uwierzyć że to koniec :) i cieszę się że je znalazłam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam te opowiadanie o 3 dni Ciesze sie takim mega zakaczeniem heh dzięki ze napisalas takie mega opowiadankoo
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńGenialny :*
OdpowiedzUsuńSuper blog,szkoda, że koniec ;(
OdpowiedzUsuńSą razem tacy słodcy *.*
Opowiadanie całe jest nie samowite. Proszę nie rób innego smutnego zakączenia. Ja chyba Tego nie przeżyję. Oni są Tacy słodcy. Tyle przeszli. No ok. W każdym opowiadaniu bardzo dużo przeżyli, ale zrób chociaż jedno z Hapi jendem. Zrób To proszę. Nie nawidzę smutnych zakączeń. Wiem, że są ciekawe, ale smutne;(
OdpowiedzUsuńzapomniałam skomentować wcześniej, bo czytałam na telefonie, wybacz :o
OdpowiedzUsuńogólnie, to jestem strasznie zadowolona z tego epilogu, jest świetny i ogólnie dziękuję Ci za pisanie tak świetnych opowiadań!:)
Jakie słodkie zakończenie aww x ❤️ Szkoda że koniec :c Jesteś naprawdę utalentowana, ja bym z tego opowiadania książkę napisała :D Powidzenia w następnych dziełach:**
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Przeczytałam całe w kilka dni;)
OdpowiedzUsuńSuper masz najlepsze opowiadania. Czytałam wszystki
OdpowiedzUsuńJesteś jedną z najlepszych autorek. Wręcz każdy rozdział przeżywałam wraz z bohaterami. Za każdym razem przenosiłam się do innego świata zapominając o wszystkim innym. Uwielbiam cię kochana i życzę wiele sukcesów w przyszłości. Kto wie, może za kilka lat pójdę do księgarni i kupię twoją książkę? <3 Powodzenia.
OdpowiedzUsuńTeżzostawie po sobie śla
OdpowiedzUsuń:c
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja się popłakałam? Cudowne, chyba nigdy nie zapomnę tego opowiadania! Strasznie Ci dziękuję, że go pisałaś, jest genialny <3
OdpowiedzUsuńboskie
OdpowiedzUsuńOmfg!! Awqpejfbskdej *-* kol. Mi polecila to opowiadanie i stwierdzam ze jedno z bajlepszych opowiadan jakie czytalam !!!! Uwielbiam takie zakonczenia !!!:D
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńAhh... Kobieto nawet nie wiesz ile przeżyłam... :D Zaczęłam czytać ten blog wczoraj, dzisiaj skończyłam... (nie, nie czytałam całą noc :D, po prostu nudziłam się więc poprosiłam koleżankę o zaproponowanie jakiegoś bloga) I co?? Jak wrażenia? Świetne!! <3 Kobieto kocham Cię! :* Ahh... Nawet nie wiesz ile ja się napłakałam. Zawsze, ale to zawsze ilekroć kiedy u kogoś pojawiała się łezka w oku, mi już spływała po policzku! <3 Kocham te opowiadania! Obecnie czytam whatever-people-say... I wiesz co??? Kocham! <3 :*
OdpowiedzUsuńKocham ♡♥♡♥♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie super ff kocham 💜💜
OdpowiedzUsuńNajlepszy ff jaki czytałam. Słodkie zakończenie :)) Jezu Paula kocham cię !!!! Nie wiem co mam jeszcze napisać..... Sushosbgcsisvgsejbxdjsbahpsvg :***** ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńJesteś genialna! Pisz dalej swoje opowiadania, proszę !!!!
OdpowiedzUsuńPopłakałam sie.. A co do zakończeń... Prosze cie, nie rób nam tego ;p
OdpowiedzUsuń(:
OdpowiedzUsuńBoze..do FF jest chyba najlepsze ze wszystkich.. :""( Jesteś cudowna :"(
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńte ff to cudo.
OdpowiedzUsuńNajwspanialsze opowiadanie jakie do tej pory czytałam, a czytałam ich naprawdę dużo. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tak to się wszystko skończyło. Co prawda smutno mi,że to już koniec. Nie raz płakałam przy czytaniu tej historii, a zdarza mi się to bardzo rzadko. Chcę się ci również podziękować, bo uświadomiłam sobie kilka istotnych faktów. Jestem Ci za to wdzięczna.
OdpowiedzUsuńPS Masz ogromny i niesamowity talent. Nie zmarnuj go i pielęgnuj.
Kocham XX
Jezu co mam powiedzieć.... To opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie dane było mi czytać. Ubóstwiam je i pewnie jeszcze nie raz do niego wrócę. Masz ogromny talent do pisania i muszę powiedzieć, że z tego opowiadania powstała by wspaniała książka. Ciesze się, że trafiłam na tego bloga. Pozdrawiam i życzę dużo weny i nie zaprzestawaj z pisaniem, bo jesteś świetna.
OdpowiedzUsuńAna :)
Nie wiem jak wyrazić to co czułam przez czytanie tego wspaniałego opowiadanie. Dużo płakałam, śmiałam się, wspułczułam, pokochałam ten blog i te osoby. Obydwoje dużo przeżyli, żeby być w pełni szczęśliwymi. Najbardziej wzruszyły mnie ostatnie słowa Jazz, " Jesteście najlepszymi rodzicami jakich mogłam sobie wymażyć " te słowa, poprostu te słowa rozbiły moje serce a łzy nie kontrolowanie popłyneły
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie, na prawdę masz talen, nie zmarnuj go! <3
OdpowiedzUsuńNAAAAAAAJLEEEEPSZE !!!!!!<3333333333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńCudowne!!! Najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam! A bylo ich na prawdę dużo! Uwielbiam! Życzę powodzenia i jeszcze duuuuuuuzo wspaniałych opowiadań! <3
OdpowiedzUsuńKocham *-*
OdpowiedzUsuńHeeej kochanie wiem ze dosc późno to przeczytałam ale poprostu zakochałam sie w tym opowiadaniu. Stworzyłas przecudowna historie, przez korą płakałam (ze wzruszenia i smutku), śmiałam sie, emocjonowalam (jakie dziwne słowo)i tak mega kibicowałam Justinowi Bree! Przeczytałam wszystko w jakieś 2,5 dnia, jest mega wciągające i swietnie napisane! Jutro zabieram sie za 18th street, przeczytałam prolog i nie moge sie doczekać ❤️ Dobrze ze wpadłam tu teraz, a nie w przyszłym roku bo zamiast uczyc sie do egzaminów czytałbym twoje ff! Tak bardzo ci za to dziekuje, jest to tak poruszające i cudowne, spędziłam serio świetne chwile czytając je( biorąc pod uwagę niektóre treści moze troche dziwnie to zabrzmi ale naprawdę nie mamm ic takiego na myśli hahahaha) mam nadzieje ze przeczytasz ten komentarz i na twojej twarzy pojawi sie uśmiech:* życzę weny w kolejnym opowiadaniu i do napisania!❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńPoplakalam się :')
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna ♥
Wspaniale .. brak slow ♥♥
OdpowiedzUsuń/Wiki
jest świetne kocham to<3
OdpowiedzUsuńJezu, najlepsze ff jakie czytałam w życiu! Ile ja łez na to wylałam to ....... xD kocham <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam
OdpowiedzUsuń❤
OdpowiedzUsuńWspaniałe ❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCUDO, tyle emocji to jest po prostu wspaniałe. ♥
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam juz wszystkie Twoje dotychczasowe opowiadania. Teraz czytam je jeszcze raz i zakochuje się w nich od nowa. Masz naprawdę wielki talent. Nie zmarnuj go. Lofki ��
OdpowiedzUsuń❤
OdpowiedzUsuń