wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 10...

***Oczami Justina***
Przyparłem jej ciało do ściany i wpiłem się w jej słodkie wargi.Moje dłonie błądziły po jej ciele,badając każdą jego część.Dziewczyna odwzajemniała pocałunek,zarzucając mi ręce na szyję.
To piękne,ile może zdziałać parę kieliszków alkoholu.Nie wspominając o pewnym proszku,który dosypałem jej do kieliszka...
Popchnąłem ją lekko w stronę łóżka,trzymając ręce na jej biodrach.Opadła delikatnie na łóżko,kiedy jej nogi zderzyły się z krańcem materaca.Naparłem swoim ciałem na jej,składając mokre pocałunki na szyi dziewczyny.
Nie miałem najmniejszego zamiaru czekać,więc od razu przeniosłem dłonie pod jej plecy,odnajdując zapięcie jej sukienki.
-Justin.-zachichotała.-Zostaw.
Przewróciłem z rozbawieniem oczami,muskając szyję dziewczyny.
-Kotuś,proszę...-mruknąłem jej seksownie do ucha.
Ponownie przywarłem wargami do jej szyi,zjeżdżając na skórę na jej dekolcie.Ponownie ułożyłem dłonie na plecach szatynki.Dziewczyna uniosła się lekko,pozwalając mi dobrać się do zamka jej sukienki.Z łobuzerskim uśmiechem na ustach odpiąłem zapięcie,zsuwając z ramion szatynki niepotrzebną część garderoby.Moim głodnym oczom ukazał się widok jej zajebistego ciała,osłoniętego jedynie skąpą bielizną,przez co mój "kolega" zaczął wariować.Zacząłem całować jej szyję i dekolt,zdobywając ciche jęki ze strony dziewczyny.Szatynka złapała krańce mojej koszulki,unosząc ją powoli.Na moich ustach zawitał łobuzerski uśmiech,kiedy poczułem jej delikatne dłonie błądzące po mojej klatce piersiowej.Usiadłem na niej okrakiem,podnosząc się tak,aby Bree mogła ściągnąć ze mnie koszulkę.Chwilę później moje ubranie wylądowało na podłodze,koło sukienki dziewczyny.Ponownie złączyłem nasze usta,napierając na ciało dziewczyny.Szatynka sunęła dłońmi po moim nagim torsie,zjeżdżając coraz niżej.Dotarła do zapięcia moich spodni,przez co na moich ustach po raz kolejny pojawił się łobuzerski uśmiech.Odpięła mój pasek,rzucając go na podłogę,a następnie złapała metalowy guzik od spodni.Odpięła go,a następnie rozpięła mój rozporek.Zaczęła powoli ściągać moje spodnie,w czym chętnie jej pomogłem.
Byłem cholernie podniecony,co idealnie można było zobaczyć przez moje bokserki,w których widniało ogromne wybrzuszenie.Dziewczyna ułożyła dłoń na moim przyrodzeniu i zaczęła pocierać je powoli,przez co z moich ust uciekł głośny jęk.
-Kurwa,skarbie...-wydyszałem jej do ucha,czując,jak mój członek jeszcze bardziej sztywnieje.
Wsunąłem rękę pod zapięcie jej stanika,odpinając go sprawnym ruchem.Ściągnąłem z niej górną część bielizny,odrzucając na stertę ubrań na podłodze.Mój wzrok od razu wylądował na jej zajebistych cyckach.Ponownie zacząłem całować jej dekolt,zjeżdżając niżej na piersi.Zacząłem ssać jej sutki,pieszcząc dodatkowo skórę na jej biuście.
-Justin...-wyjęczała głośno.
-Podoba ci się,skarbie.-wymruczałem jej seksownie do ucha.
Nagle dziewczyna odepchnęła mnie od siebie tak,że teraz to ona była górą.Usiadła okrakiem na moim kroczu,przez co z moich ust uciekł głośny jęk.Zaczęła składać pojedyncze pocałunki na mojej klatce piersiowej,zjeżdżając coraz niżej,przy czym otarła się o moje przyrodzenie.Sunęła swoimi ustami po moim brzuchu,przez podbrzusze,aż dotarła do gumki od moich bokserek.Zaczęła je powoli zsuwać,uwalniając mojego penisa.Sunęła po nim opuszkami palców,przez co przygryzłem wargi,aby zagłuszyć swoje dzikie odgłosy.Zaczęła składać na moim członku pojedyncze pocałunki,a ja zacisnąłem ręce na kołdrze.Po chwili wzięła mojego huja do ust,przez co gwałtownie wciągnąłem powietrze.Wplątałem palce w jej włosy,przymykając powieki.
Brakowało mi tego.Cholernie mi tego brakowało.Będąc zamkniętym w tym jebanym ośrodku,nie mogłem sobie pozwolić na takie zabawy.
Dziewczyna ssała mojego huja,układając rękę u jego podstawy.Zaczęła nią pocierać,jednocześnie poruszając ustami.Ułożyłem ręce za jej głową,dostosowując tępo.
-Ja pierdole.-warknąłem,czując podniecenie,ogarniające całe moje ciało.Dziewczyna w dalszym ciągu wyprawiała cuda swoim językiem,doprowadzając mnie do szaleństwa.Szatynka przyspieszyła swoje ruchy,doprowadzając mnie na szczyt.Głośny jęk opuścił moje usta,kiedy doszedłem,spuszczając się w jej usta.
-Kurwa,skarbie.-wyjęczałem.-Gdzie ty się tego nauczyłaś...?-
Dziewczyna spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem,a ja wiedziałem,że oprócz tego,że była pijana,była również naćpana.
A mi bardzo to odpowiadało...
Ułożyłem dłonie na jej biodrach,odwracając ją tak,że teraz to ja byłem górą.
-Czas,żebym ci się odwdzięczył,maleńka.-mruknąłem,zahaczając palce na dolnej części jej bielizny.Zsunąłem jej koronkowe majteczki,napawając się widokiem zajebistego ciała szatynki.Mimowolnie oblizałem wargi,składając pocałunki na gładkich udach dziewczyny.Po chwili dotarłem do jej kobiecości,składając na niej mokre pocałunki.Wsunąłem w nią swój język,zataczając nim małe kółka.
-Justin !-pisnęła dziewczyna,zdobywając ode mnie nową serię pocałunków.Zacząłem drażnić językiem jej łechtaczkę,przez co Bree jęczała głośno.
-To teraz zaczynamy zabawę.-mruknąłem z łobuzerskim uśmiechem na ustach a następnie zawisłem nad drobnym ciałem szatynki.
Jedną rękę ułożyłem nad jej głową,podpierając się na łokciu,natomiast drugą uniosłem lekko biodra szatynki.Wszedłem w nią gwałtownie,wręcz brutalnie,przez co z ust szatynki uciekł głośny pisk.Zacząłem mocno i szybko poruszać biodrami,jęcząc głośno.Czułem,jak jej ścianki zaciskają się i rozluźniają na moim penisie.
-Justin !-krzyknęła,jeszcze bardziej mnie tym podniecając.
-Tak,skarbie.Krzycz moje imię.Uwielbiam,kiedy to robisz.-wysapałem przy jej uchu.
Złapałem się ramy łóżka,wykonując mocne pchnięcia.Dziewczyna piszczała i jęczała pode mną,doprowadzając mnie na granice wytrzymałości.Wbiła paznokcie w moje plecy,oddychając głośno.
-Kurwa.-warknąłem,przyspieszając swoje ruchy.
-Justin,szybciej !-krzyknęła,a ja momentalnie spełniłem jej prośbę.Posuwałem ją maksymalnie szybko i mocno,zdobywając kolejne piski i jęki ze strony szatynki.
Podparłem się na łokciach za jej głową,zaciskając w dłoniach prześcieradło.Wykonałem jeszcze parę mocnych pchnięć,aż w końcu oboje doszliśmy.Z ust dziewczyny wydobył się głośny jęk,a ja ułożyłem głowę w zagłębieniu jej szyi,starając się unormować ciężki oddech.
-Ja pierdole.-warknąłem,opadając obok na łóżko.
Nigdy w życiu nie miałem takiego orgazmu.Nie mam pojęcia,jak ta dziewczyna to robi,ale jest po prostu zajebista...
Przeczesałem palcami włosy,ciągnąc za ich końcówki.W dalszym ciągu oddychałem ciężko.Spojrzałem na Bree,która również zaczesała swoje długie,brązowe włosy.
Wiecie,jaka myśl przeleciała teraz przez moją głowę ? Cholernie zazdroszczę temu całemu Austinowi.Mieć taką Bree na co dzień...Marzenie...
Podparłem się na jednym łokciu,sunąc zewnętrzną stroną dłoni po nagich piersiach dziewczyny.Na moich ustach mimowolnie pojawił się łobuzerski uśmiech.
-No to co,kochanie ? Gotowa na rundę trzecią ?-mruknąłem jej do uch,przygryzając jego płatek.
***
-Kurwa !-warknąłem,dochodząc już dzisiaj po raz trzeci.-Jesteś zajebista...-dodałem,całując ją krótko w usta.
Wyszedłem z niej ostrożnie,opadając obok na łóżko.
-Chce mi się spać.-mruknęła krótko,wsuwając na siebie dolną część bielizny.Z uśmiechem na ustach podniosłem jej stanik,czując,że mój plan się spełnia.Założyłem na jej ramiona górną część bielizny,ostatni raz spoglądając na jej idealne cycki.Zapiąłem jej stanik,a następnie sam wciągnąłem na siebie bokserki.
Podszedłem do jednej z szafek,wyjmując z niej koszulkę na krótki rękaw.Podszedłem do dziewczyny i posyłając jej szczery uśmiech,założyłem na nią koszulkę.
-Śpij,skarbie.-szepnąłem,całując ją w czubek głowy,a następnie przykryłem jej ciało kołdrą.
Złapałem szare dresy,leżące na krześle i założyłem je na siebie,a następnie opuściłem pokój,schodząc schodami na parter.
-Kurwa,stary.Głośniej się nie dało ?-rzucił do mnie Zayn,kiedy tylko przekroczyłem próg salonu.
Posłałem mu cwaniacki uśmiech,opadając na kanapę.Wziąłem ze stołu skręta i podpaliłem jego koniec,wsadzając go sobie do ust.Zaciągnąłem się porządnie,układając ręce na oparciu kanapy.
-Tsa.-mruknąłem.-Życie jest piękne...-wypuściłem powoli dym,a na moich ustach zagościł łobuzerski uśmiech.-Kurwa,jak ona obciąga...-mruknąłem rozmarzony.
Moi kumple parsknęli śmiechem,na co przewróciłem z rozbawieniem oczami.
-Trzy rundy,kurwa...-westchnąłem,opierając głowę na oparciu i przymykając powieki.
-Musisz mi ją kiedyś pożyczyć.-Brian oblizał powoli wargi.
-Zapomnij.-odparłem od razu.-Jest moja.-poklepałem się dumnie po piersi,biorąc ze stołu kolejny woreczek z białym proszkiem.Wysypałem go,układając cienką kreskę.Zacząłem powoli wciągać narkotyk,czując totalne odprężenie.-Jest zajebiście...-mruknąłem,opadając na oparcie kanapy.
Wziąłem stojące obok piwo i otworzyłem je,biorąc sporego łyka.Następnie w moje ręce dostał się kieliszek z wódką.Wypiłem duszkiem całą jego zawartość,odkładając z hukiem szklany przedmiot na stół.Procenty rozchodziły się po całym moim ciele,z czego byłem bardzo zadowolony.
-Widzę,Bieber,że laska cię wykończyła...-zaśmiał się Zayn.
-Ja pierdole,jak ona się pieprzy...-westchnąłem,przypominając sobie krzyki dziewczyny.
-Zazdroszczę ci,stary.-mruknął,klepiąc mnie po ramieniu.
-Znajdź sobie swoją piętnastolatkę.-podkreśliłem ostatnie słowo,po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Powiem ci,że tym razem nieźle zaszalałeś.Ty 21,ona 15...-zagwizdał głośno,przez co oberwał ode mnie w ramię.-Wiesz,że tak teoretycznie,zgwałciłeś tę małą,biedną dziewczynkę...-zrobił minę zbitego psa,przez co chwilę później wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.-Pigułki gwałtu stary,no nieźle.-posłał mi znaczące spojrzenie.
-Jakoś trzeba sobie radzić.-wzruszyłem ramionami.-Takie młode są najlepsze.-posłałem kumplom znaczące spojrzenie,na co wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
-Pijana małolata...Marzenie...-westchnął Brian,wypijając zawartość swojego kieliszka.
***
Po kolejnych paru piwach oraz kieliszkach wódki zrobiłem się senny.Byłem kompletnie pijany i ledwo trzymałem się na nogach,cały czas zataczając się na boki.Co chwila wybuchałem śmiechem całkowicie bez powodu.Moi kumple wcale nie byli w lepszym stanie...
Wstałem z kanapy,starając się utrzymać równowagę,co nie szło mi najlepiej.
-Czyżbyś szedł wyruchać swoją laleczkę ?-wybełkotał Brady,kompletnie pijany.
-Może...-posłałem mu cwaniacki uśmiech,kierując się w stronę schodów,zataczając się na boki.
Po jakimś czasie obijania się o ściany,dotarłem do drzwi mojej sypialni.Otworzyłem je i wszedłem do środka pomieszczenia,w którym panowała całkowita ciemność.Po omacku doczłapałem się do łóżka.Ściągnąłem z siebie dresy i,podnosząc kołdrę,ułożyłem się koło szatynki.Owinąłem ramię wokół jej talii,przyciągając ją maksymalnie blisko siebie.Zatopiłem twarz w jej włosach,czując,jak powoli odpływam w krainę snów...
***Oczami Bree***
Obudziło mnie światło słoneczne,wpadające do pokoju.Niechętnie uchyliłam powieki,przyzwyczajając się do jasności.Pierwszą rzeczą,jaką zauważyłam,była czarna kołdra,którą przykryte było moje ciało.
Przecież ja nie mam czarnej kołdry...
Nagle poczułam ostry ból w skroni.Momentalnie złapałam się za obolałe miejsce i syknęłam cicho.
Zaraz,zaraz...To nie jest mój pokój...
Do moje głowy powróciły urywki poprzedniego wieczoru.Najpierw wrzeszczący rodzice,potem wyjście na imprezę,drinki przy barze i...kompletna pustka.
Dopiero teraz zorientowałam się,że ktoś obejmuje mnie w pasie.Momentalnie przeklęłam się w duchu za mój genialny pomysł pójścia samej na imprezę.
Odwróciłam się w drugą stronę i...dosłownie kamień spadł mi z serca,kiedy zobaczyłam słodko śpiącego Justina.Przeczesałam dłonią jego porozrzucane na wszystkie strony włosy.
No ale zaraz...Co tu robi Justin,do jasnej cholery !?
Co ja tu robię...?
Na moment zapomniałam o kacu,rozsadzającym moją czaszkę.
-Justin.-szturchnęłam go łokciem,na co wymamrotał coś niezrozumiałego,przekręcając się na drugi bok.
Przewróciłam oczami,siadając po turecku na łóżku.Dopiero teraz zorientowałam się,że mam na sobie męską koszulkę.
Chociaż z drugiej strony,lepiej obudzić się w obcych ciuchach,niż nago,prawda ?
-Justin.-ponowiłam próby obudzenia go,tym razem głośniej wypowiadając jego imię.
Szatyn położył się na wznak,przecierając twarz dłońmi.
-Hej,maleńka.-powiedział zachrypniętym głosem.
-Ty mi tu teraz nie wyjeżdżaj z jakąś "maleńką".-zrobiłam w powietrzu cudzysłów,wpatrując się w chłopaka.-Lepiej mi powiedz,co ty tu robisz.
-Hm...-udał,że myśli.-Jakby to ująć...Jestem u siebie w domu,w swojej sypialni,w swoim łóżku.-wyszczerzył się do mnie,na co sapnęłam głośno.
-To w takim razie,co ja tu robię ?-spytałam,zarzucając do tyłu swoje długie włosy.
-Dotrzymujesz mi towarzystwa.-posłał mi cwaniacki uśmiech,na co przewróciłam oczami.
-Zacznijmy od tego,że ty powinieneś być w ośrodku,a ja w szkole.-spojrzałam na niego sceptycznie.-Tak w ogóle,to jak ja się tu znalazłam,bo...tak jakby nic nie pamiętam.
Z ust chłopaka uciekł cichy chichot,a on podparł się na jednym łokciu,wpatrując we mnie.
-Byłem z kumplami w klubie,gdzie spotkałem ciebie.No a potem przenieśliśmy imprezę do mnie.-wzruszył ramionami,z powrotem opadając na poduszki.
Nagle w głowie zaświeciła mi się czerwona lampka.
Przecież byłam pijana...
-Justin,ale my...nie tego,no nie ?-spytałam,przyglądając mu się uważnie.
-Nie tego co,skarbie ?-posłał mi łobuzerski uśmieszek.
-No nie bzykaliśmy się,prawda ?-spytałam,czując,że jestem coraz bardziej zdenerwowana.
Chłopak zaśmiał się cicho,przez co serce podskoczyło mi do gardła.
-Nie zrobiłbym ci tego,kotuś.-odparł ze spokojem.-Ale nie ukrywam,że miałem ogromną ochotę się do ciebie dobrać.-puścił do mnie oczko,przez co oberwał poduszką w twarz.
-To dobrze,bo nie wiem,co bym ci zrobiła.-rzuciłam krótko,po czym wstałam z łóżka,rozprostowując kości.-O kurwa,ale mnie łeb napierdala.-skrzywiłam się,łapiąc za głowę.
Z ust chłopaka uciekł kolejny chichot,kiedy odrzucił kołdrę na drugi koniec pokoju.
-Nieźle się wczoraj zabawiłaś.-pokiwał z uznaniem głową.
-Ale ubrałam się sama,prawda ?-wskazałam na koszulkę chłopaka,którą miałam aktualnie na sobie.
-Mooże...-przeciągnął ten wyraz,przez co spojrzałam na niego z niedowierzanie.
-Jak się tylko dowiem,że mnie chociażby dotknąłeś,urwę ci jaja.-burknęłam,zakładając ręce na piersi.
Chłopak parsknął śmiechem,opadając na łóżko.
Zaczęłam przeszukiwać wzrokiem pokój,starając się znaleźć moją sukienkę.Nagle spostrzegłam czerwony materiał,leżący na podłodze.
-Justin...-zaczęłam,nie odrywając wzroku od ubrania.-Możesz mi powiedzieć,co moja sukienka robi na podłodze...i to w dodatku koło twoich spodni...?-spytałam,zaciskając lekko pięści.
Chłopak spojrzał na małą kupkę ubrań,a następnie z powrotem na mnie.
-Byliśmy cholernie zmęczeni.-wzruszył ramionami,a ja poczułam narastający we mnie gniew.
-Zmęczeni,tak ? I to dlatego twoje spodnie leżą na mojej sukience na podłodze...?-wysyczałam,ciskając w niego sztyletami.
Chłopak momentalnie zerwał się z łóżka i znalazł się przede mną.Objął moją twarz dłońmi,spoglądając prosto w moje tęczówki.
-Kotuś,nie zrobiłbym ci tego.Nie jestem aż takim hujem.-mruknął,gładząc delikatnie skórę na moich policzkach.-Nie wykorzystałbym cię.Uwierz mi.-szepnął,a po chwili poczułam jego wargi na moich.
Chłopak całował mnie delikatnie,dzięki czemu przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze.Wplątałam palce w jego włosy,całkowicie zatracając się w tej chwili.Chłopak zaczął się cofać,ciągnąc mnie lekko ze sobą.Po chwili usiadł na łóżku,układając dłonie na moich biodrach.Przyciągnął mnie do siebie,sprawiając,że usiadłam na nim okrakiem.Szatyn delikatnie masował moje plecy pod jego koszulką,a ja sunęłam dłońmi po jego odkrytych ramionach.Przejechał językiem po mojej dolnej wardze,prosząc o dostęp do środka,który chwilę później mu dałam.
Nagle ktoś wszedł do pokoju.
-Bieber,gdzie...-wysoki brunet o ciemnych oczach spojrzał na nas,a na jego ustach momentalnie pojawił się łobuzerski uśmieszek.-My się chyba jeszcze oficjalnie nie znamy.-posłał mi cwaniacki uśmieszek,podchodząc bliżej.-Zayn.-wyciągnął w moją stronę rękę.
-Bree.-uścisnęłam jego dłoń,uśmiechając się delikatnie.
W dalszym ciągu siedziałam na szatynie okrakiem,a on trzymał dłonie ułożone na moich biodrach.
Po chwili zorientowałam się,że właśnie przebywam w jednym pokoju z dwoma dwudziestoparoletnimi chłopakami w samej bieliźnie i koszulce,która w tej chwili odkrywała mój tyłek.Zauważyłam,jak Zayn mierzy mnie wzrokiem,a następnie wymienia znaczące spojrzenie z Justinem.Westchnęłam głośno,przewracając oczami,po czym ułożyłam głowę w zagłębieniu szyi szatyna.Justin ciaśniej objął mnie ramionami w pasie,wtulając mnie w swoje ciało.
-To ja już wam nie przeszkadzam.-rzucił krótko Zayn,po czym zaśmiał się cicho pod nosem i opuścił pomieszczenie.
Jeszcze przez chwili trwaliśmy z Justinem w takiej pozycji,wtuleni w siebie.Po pewnym czasie chłopak uniósł delikatnie moją brodę tak,abym mogła spojrzeć mu prosto w oczy.
-Wierzysz mi,skarbie ?-spytał,szukając odpowiedzi w moich oczach.-Nie wykorzystałbym cię.Nie skrzywdziłbym cię.Nigdy nie wykorzystałbym tego,że jesteś pijana.Nie zrobiłbym niczego bez twojego pozwolenia.-mówił to wszystko,patrząc prosto w moje tęczówki.
-Ufam ci,Justin.Wiem,że byś mi tego nie zrobił.-odparłam,posyłając mu delikatny uśmiech,który chłopak od razu odwzajemnił,muskając delikatnie moje wargi.
Chwilę później zsunęłam się z jego kolan,podchodząc do leżących na ziemi ubrań.Spodnie chłopaka przewiesiłam przez oparcie fotela,natomiast ze swoją sukienką udałam się do łazienki,znajdującej się w tym samym pomieszczeniu.
-W razie czego,ręczniki są w szafce koło zlewu.-chłopak posłał mi przyjazny uśmiech,który odwzajemniłam,znikając za drzwiami łazienki.
Zdjęłam z siebie koszulkę szatyna oraz bieliznę.Weszłam ostrożnie pod prysznic,odkręcając chłodną wodę.Opłukałam nią dokładnie całe ciało,starając się chociaż przez chwilę nie myśleć o morderczym kacu,rozsadzającym moją czaszkę.Nalałam na dłonie żelu pod prysznic,a następnie wtarłam go w swoje ciało.Spłukałam powstałą pianę,wychodząc spod prysznica.Założyłam na siebie bieliznę,a następnie czerwoną sukienkę.Wyszłam po cichu z łazienki,zastając szatyna rozłożonego na swoim łóżku w samych bokserkach.Jego wzrok momentalnie powędrował na mnie,a on oblizał powoli wargi.
-Która godzina ?-spytałam,wpatrując się w chłopaka.Wyciągnął rękę w stronę szafki nocnej,na której leżała jego komórka,a następnie odblokował ją.
-10:15.-odparł,odrzucając telefon na drugą stronę łóżka.
-Cudownie...-mruknęłam pod nosem.-Oficjalnie ogłaszam,że dzisiaj po południu zostanę zamordowana przez własnych rodziców.-przewróciłam oczami,na co z ust szatyna wydobył się cichy chichot.
-A za co ?-spytał,układając ręce za głową.
-Mówiąc bardzo w skrócie,za twoją wczorajszą rozmowę telefoniczną z moją mamą.-westchnęłam,przeczesując palcami włosy.
-Aż tak się wściekli ?-uniósł pytająco brwi.
-Tsa.-mruknęłam.-Wyzwali mnie od dziwek,powiedzieli,że się z tobą puszczam,zrobili mi aferę,że zadaje się tylko z chłopakami starszymi ode mnie,a na koniec zabronili gdziekolwiek wychodzić.Powiedzieli,że będą mnie przywozić do szkoły i z niej odbierać,więc się wkurzyłam i uciekłam na tę imprezę.-wzruszyłam ramionami,kończąc swój wykład.
-Ślicznie wyglądasz.-uśmiechnął się do mnie,podnosząc się powoli z łóżka.Przewróciłam oczami na jego sprytną zmianę tematu.Wciągnął na siebie szare dresy,a następnie wszedł do łazienki.Obserwowałam go,jak staje przed lustrem i układa swoje włosy.Chwilę później wyszedł z pomieszczenia,podchodząc do szafy.
-Idziesz do szkoły ?-spytał nagle,podnosząc na mnie wzrok.
-Muszę.-westchnęłam,przewracając oczami.
Justin zmierzył mnie wzrokiem,uśmiechając się łobuzersko,a ja natychmiast zrozumiałam,o co mu chodzi.
-Mam w szafce w szkole ciuchy na zmianę.-wzruszyłam ramionami,ściągając lekko sukienkę.
-Ja nie mam nic przeciwko.-uniósł ręce w geście obronnym.
-Nie wątpię.-mruknęłam cicho,zakładając ręce na piersi.
***Oczami Justina***
Patrzyłem na nią,a do mojej głowy ponownie powróciły wspomnienia z poprzedniej nocy.
Zapytacie pewnie,czy nie mam wyrzutów sumienia,okłamując ją tak.
Odpowiem-ani trochę.
To słodkie,jak po paru krótkich zdaniach,może uwierzyć we wszystko,co jej powiem...
-Widziałeś moją torebkę ?-spytała po chwili,przerywając moje przemyślenia.
-Tak.-odparłem,podchodząc do szafki nocnej.
Podałem dziewczynie jej zgubę,posyłając przyjazny uśmiech.Szatynka podeszła do okna,rozglądając się po okolicy.Zmarszczyła brwi,przyglądając się dokładnie ulicy.
-Podwieźć cię ?-spytałem po chwili.
-Nie,dzięki.-odparła,nie przenosząc na mnie wzroku.-Jedyne co możesz dla mnie zrobić,to dać mi jakąś tabletkę przeciwbólową.-mruknęła,pocierając skronie.
-Boli główka,co ?-zaśmiałem się podchodząc do niej.
-Tsa.-odparła,przewracając oczami.
Nagle w pokoju rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu.Dziewczyna wyjęła z torby komórkę i przyłożyła ją do ucha.
-Co jest,Jake ?-spytała.
-Jak to moja matka !?-w jej głosie słychać było lekkie przerażenie.
-Jak to,co masz jej powiedzieć.No wymyśl coś.-wyrzuciła ręce w powietrze.
-Co !? W życiu !-podniosła głos.-Powiedz,że byłam u ciebie,czy coś w tym stylu.-przygryzła nerwowo dolną wargę.
-Będę za dziesięć minut.-dodała po czym zakończyła połączenie.-Kurwa.-mruknęła,wrzucając telefon do torebki.-Ty mieszkasz zaraz koło szkoły,prawda ?-spojrzała na mnie pytająco.
-Niecałe pięć minut.-odparłem.-Mama w szkole ?-spytałem z lekkim uśmieszkiem na ustach.
Pokiwała głową,wzdychając ciężko.
-Dobra,ja lecę.-rzuciła krótko,na co wydąłem dolną wargę.
-Zooostań.-przeciągnąłem wyraz.-I tak cię zamordują.-wzruszyłem ramionami,szczerząc się do niej.
-Dzięki,Justin.-odparła sarkastycznie.-Pocieszyłeś mnie...
Zachichotałem pod nosem,udając się za nią w stronę drzwi.Zeszliśmy na dół schodami.Złapałem Bree za rękę i poprowadziłem do kuchni.Wyjąłem z szafki tabletki przeciwbólowe,a do szklanki nalałem wody.
-Proszę bardzo.-podszedłem do niej i podałem jej leki.-Radzę ci wziąć dwie.-posłałem jej znaczące spojrzenie.
-Dzięki.-mruknęła cicho,wkładając tabletki do ust,a następnie popijając je wodą.-Było miło,ale muszę lecieć.-posłała mi lekki uśmiech,a następnie wyszła z kuchni.
-Było miło,maleńka.Oj było...-mruknąłem cicho,a na moich ustach automatycznie powstał łobuzerski uśmiech.
Powoli wyszedłem z kuchni,przekraczając próg salonu.W moje oczy od razu rzucił się Zayn stojący w przy schodach.Przyłożył palec do ust i wskazał na stojącą kawałek dalej Bree.Dziewczyna tępo wpatrywała się w stół,na którym leżały narkotyki.Jej wzrok był całkowicie nieobecny.
Wymieniliśmy z Zaynem zdziwione spojrzenia,przenosząc wzrok z powrotem na Bree.
-Proszę,powiedzcie,że ja nic nie brałam.-wydukała,nie odrywając wzroku od stołu.
-Kotuś,jeden skręt ci przecież nie zaszkodzi...-mruknąłem jej do ucha,obejmując dziewczynę od tyłu w pasie.
Szatynka jeszcze przez chwilę wpatrywała się w dragi,a następnie wyrwała się z moich objęć,udając się do przedpokoju.
Zdziwiony,poszedłem za nią opierając się o futrynę.Dziewczyna założyła swoje szpilki,a następnie skórzaną kurtkę.Podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek,po czym pospiesznie wyszła z domu.
A ja...stałem tam całkowicie zszokowany...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !!!
Niespodzianka ! Udało mi się dodać rozdział tak szybko ;-*
Właściwie,to nie wiem,jak mam skomentować ten rozdział...Jest...No nie wiem,sami oceńcie...
Spodziewaliście się,że Justin tak okłamie Bree...?
Wpadajcie na mojego aska :
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;-*
Ps.Pewna osoba napisała w komentarzu pod poprzednim rozdziałem,że podchodzi jej to pod pedofilię...
Dziękuję Ci,kochana ! Dzięki Tobie śmiałam się przez kilka godzin...xD
A oto parę zdjęć Bree:









15 komentarzy:

  1. KOCHAM, PO PROSTU KOCHAM TE OPOWIADANIE <3 .
    Kurde, Justin jest jednak takim trochę potworem :( Okłamał ją, bez żadnych wyrzutów sumienia :( Biedna Bree, na pewno się kiedyś dowie, w końcu każde kłamstwo wychodzi na jaw :(
    Ciekawe, dlaczego Bree tak zareagowała na te narkotyki. Pewnie potem się to wyjaśni :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :3
    Do nn <3 .
    thepastalwayscomesbackx3.blogspot.com
    angelsdonotdieyet.blogspot.com
    ~ Drew.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział ;) Co z Justina chuj!!! Czekam na nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. rany jestem w szoku !! nie spodziewałam się,tego,że Justin się posunie do takiego czynu.Ja już trochę przemyślałam to i chyba domyślam się co będzie,ale to zostawię dla siebie :) czekam na następny:) Zapraszam również do mnie http://you-belong-to-me-selena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle jest takie ngjkdfjklkxgjgfb <33 / @Bellairee

    OdpowiedzUsuń
  5. jest cudowny myślę że Bree się o wszystkim dowie

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham kocham kocham
    Justin jak mogles ja oklamac
    jestem ciekawa co zrobi Bree jak sie dowie 0.o
    czekam na nn :******

    OdpowiedzUsuń

  7. Wspanialy nie mam pojecia co bd dalej ale napewno bd czytac <333

    OdpowiedzUsuń
  8. ^^ czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  9. no no nieźle jestem cholernie ciekawa co będzie jak prawda wyjdzie na jaw :) czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hhahahahahahahha boże uwielbiam ten rozdział <3 Trochę dziwne, że Justin nie ma wyrzutów sumienia...ale cóż, przynajmniej jest ciekawiej. xd Oł maj gasz, co to będzie, jak Bree dowie się prawdy ;ooo Będzie suuuper! :D To znaczy, dla niej nie będzie cnie, ale cóż. xd Uwielbiam, uwielbiam, po prostu uwielbiam jak piszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. ej nie dość że wyruchal ją jak była pijana to jeszcze potem ją tak oklamal . idiota.
    rozdział adfk. jest mój moment hahHha. kocham . wg jak to wszystko opisalas. niie mam słów. zajebiste po prostu i tyle. true-big-love-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietne....tak ja zawsze z reszta :>

    OdpowiedzUsuń
  13. http://creative-trailers.blogspot.com/
    Zwiastun do obu opowiadań gotowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. nosz kurwa nie wierzę że ją przeleciał, no po prostu nie umiem w to uwierzyć !
    co do rozdziału świetny *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytając ten rodział.... no nie, po prostu jesteś ŚWIETNA, czekam nn!! :*

    @TheKlaudiaK

    OdpowiedzUsuń