sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 9...

***Oczami Justina***
Wpiłem się w jej słodkie wargi,dociskając jej ciało do ściany.Ułożyłem ręce nad jej głową,idealnie synchronizując się z pełnymi ustami szatynki.Dziewczyna odwzajemniała mój pocałunek,przez co wydałem z siebie cichy pomruk.Ułożyłem dłonie na jej biodrach,przyciągając do siebie jej drobne ciało.Szatynka niepewnie zawiesiła mi ręce na szyi,wplątując palce w moje włosy.Przejechałem językiem po jej dolnej wardze,prosząc o dostęp,który chwilę później mi dała.Walczyłem z jej językiem o dominację.Moje ręce błądziły po całym ciele szatynki,chcąc zapamiętać każdą jego część.Mocniej wpiłem się w jej wargi,pogłębiając,i tak już gorący,pocałunek.Po paru chwilach oderwaliśmy się od siebie,spoglądając sobie prosto w oczy.
-Masz szczęście,że nie jestem na głodzie.-powtórzyłem,układając dłonie na jej talii.-Ale teraz,kiedy przenieśli mnie do tego jebanego pokoju i zamknęli,jak w jakimś psychiatryku,nie będę nad sobą panował.-powiedziałem,gładząc opuszkami palców jej policzek.
-Chcę ci pomóc.-odparła przekonana,na co ja westchnąłem głośno.
-Bree,ja nie chcę się zmienić.Ile razy mam jeszcze powtarzać.-przewróciłem oczami,wypowiadając każde słowo głośno i wyraźnie.
-Ale mnie gówno interesuje,co ty chcesz,a czego nie.-odparła,wzruszając ramionami.
I w takich chwilach podziwiałem ją za umiejętność postawienia na swoim.Parę chwil temu miałem ochotę wszystko rozpierdolić,a ona i tak wyraziła swoje zdanie,nie bojąc się konsekwencji.
-Jesteś cholernie uparta.-mruknąłem,wsuwając ręce pod koszulkę dziewczyny.
-A do ciebie nie dociera proste zdanie "trzymaj łapy przy sobie".-odparła,patrząc na mnie sceptycznie i zabierając moje ręce z jej ciała.
Zaśmiałem się cicho pod nosem,kręcąc z rozbawieniem głową.
-A jak tam w szkole ?-uniosłem brwi,czekając na jej odpowiedź.Ponownie z moich ust uciekł cichy chichot,kiedy zorientowałem się,że brzmię jak jej rodzice.
Spojrzałem kątem oka na dziewczynę,której nastrój zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni.-Coś się stało ?-spytałem,podchodząc do niej.
-Nie,nic.-mruknęła spuszczając głowę.
-Przecież widzę.-ująłem jej twarz dłońmi,spoglądając w jej oczy.
-Austin przyszedł do mnie do szkoły.-westchnęła,a ja poczułem,jak moje mięśnie spinają się lekko.
-Zrobił ci coś ?-spytałem przez zaciśnięte zęby,uważnie obserwując reakcję Bree.
-Nie.-spuściła głowę,a ja od razu mogłem poznać,że coś jest nie tak.
-Uderzył cię ?-spytałem,unosząc jej podbródek.
-Nie.-zaprzeczyła,patrząc mi w oczy.
Wiedziałem,że coś musiało się wydarzyć,ale nie chciałem na nią naciskać.Jeśli będzie chciała,sama mi powie.
-Za to ty mi teraz wytłumacz,dlaczego pobiłeś tego ochroniarza.-założyła ręce na piersi,patrząc na mnie sceptycznie.
-Traktował mnie,kurwa,jak jakiś worek,którym można pomiatać.Ktoś musiał go w końcu nauczyć szacunku.-warknąłem,przypominając sobie twarz tego skurwiela.
-I to twoim zdaniem jest powód do zaczynania bójki ?-spytała,przenosząc ciężar ciała na drugą nogę.-Na prawdę chcesz,żeby zamknęli cię w więzieniu ?-wyrzuciła ręce w powietrze.-Dobrze wiesz,że właśnie to ci grozi.-dodała,wypuszczając głośno powietrze.
-Jakoś sobie poradzę.-mruknąłem,opadając na łóżko.
-No oczywiście.-zironizowała,siadając na krześle i zakładając nogę na nogę.
-Proszę cię,nie wkurwiaj mnie dzisiaj,bo za siebie nie ręczę.-warknąłem,ciągnąc z frustracją za końcówki moich włosów.
Dziewczyna jedynie przewróciła teatralnie oczami,zakładając ręce na piersi.
-Właśnie o tym mówię.-westchnąłem głośno,chowając twarz w poduszce.
***Oczami Bree
Nagle w pokoju rozniósł się dźwięk telefonu.Zniechęcona wyjęłam z kieszeni komórkę,spoglądając na wyświetlacz.Przełknęłam głośno ślinę,przesuwając powoli palcem po ekranie.
-Halo ?-spytałam słodkim głosem,przygotowując się na wrzaski mojej rodzicielki.
-Bree ! Do jasnej cholery ! Gdzie ty jesteś !?-wrzasnęła,a ja momentalnie odsunęłam telefon od ucha.-Miałaś wrócić od razu po szkole !
-Tak,wiem,ale musiałam jeszcze zostać po lekcjach.-skłamałam,krzywiąc się lekko.Justin zaczął się głośno śmiać,przez co natychmiast zatkałam mu usta ręką.Chłopak złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie,sprawiając,że usiadłam na jego kolanach.Przewróciłam teatralnie oczami,nakazując Justinowi zachowywać się cicho.
-W jakiej ty szkole byłaś !?-wrzasnęła.-Byłam u twojej wychowawczyni,która powiedziała mi,że nie było cię na ostatniej lekcji !
No to teraz wpadłam...Szukałam w głowie jakiejś w miarę logicznej wymówki,która usatysfakcjonowałaby moją mamę,lecz nic nie mogłam wymyślić.
Nagle Justin wyrwał mi telefon z ręki,odsuwając się szybko na drugi koniec łóżka.
***Oczami Justina***
-Dzień dobry.Strasznie się za panią stęskniłem.-rzuciłem z rozbawieniem.Cholernie chciałem wkurzyć tę kobietę...
Bree rzuciła się na mnie,starając się wyrwać mi telefon z ręki,lecz ja złapałem oba jej nadgarstki,uniemożliwiając dziewczynie wykonanie jakiegokolwiek ruchu.
-Spokojnie,skarbie.Zaraz będę cały twój.-mruknąłem do niej,jednak tak,aby usłyszała to również matka Bree.
-Bieber ! Masz się trzymać z dala od naszej córki !-krzyknęła do telefonu,przez co parsknąłem śmiechem.
-Przykro mi,ale nie mogę.-westchnąłem,kolejny raz wybuchając śmiechem.
Musiałem zrobić coś,aby całkowicie wyprowadzić ją z równowagi.
-A teraz przepraszam panią bardzo,ale jesteśmy z Bree troszeczkę zajęci.-mruknąłem,a na moich ustach pojawił się łobuzerski uśmiech.-Kurwa,skarbie,jesteś taka seksowna.Poczekaj chwilkę,wyciągnę tylko gumki.-powiedziałem tak,żeby mogła usłyszeć mnie mama szatynki,po czym zakończyłem połączenie.
Opadłem na łóżko,nie mogąc pohamować śmiechu.
-Ty kretynie !-wrzasnęła dziewczyna,z trudem powstrzymując śmiech.-Ty skończony idioto ! Ona mnie zabije !-wymachiwała rękoma w powietrzu,czym jeszcze bardziej mnie rozśmieszyła.Czułem się teraz,jakbym był na jakiejś dobrej fazie.Nie mogłem powstrzymać śmiechu,zwijając się na łóżku.
-Ty debilu !-parsknęła śmiechem,uderzając swoją małą pięścią w mój tors.-Całkiem cię pojebało !-złapała się za głowę,opadając koło mnie na łóżko.
-Ale wiesz...-na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.Podparłem się na łokciu,przybliżając się do niej.-Skoro twoja mama i tak myśli,że się bzykamy,to czemu mielibyśmy ją zawieść..,?-mruknąłem jej do ucha.
-Spieprzaj idioto.-prychnęła,odpychając mnie od siebie.
Zaśmiałem się pod nosem,z powrotem opadając na poduszkę.
-Dobra,ja lecę.Czas zmierzyć się z rodzicami...-westchnęła,odrzucając na bok włosy.Nachyliła się nade mną i musnęła szybko mój policzek,a następnie wstała z łóżka,wsuwając stopy w swoje buty.
-Do zobaczenia.-rzuciła na odchodne,po czym opuściła pokój.
***Oczami Bree***
Zamknęłam za sobą drzwi,wieszając na ramieniu torbę.
-Nic ci nie jest,Bree ?-spytała Joanna,która właśnie wyłoniła się zza rogu.-Jak udało ci się uspokoić Justina ?
-Sama nie wiem.-odparłam,wzruszając ramionami.-Tak jakoś wyszło...-wolałam pominąć część,w której się całowaliśmy.
Joanna jeszcze przez chwilę przypatrywała mi się uważnie,po czym posłała delikatny uśmiech.
-Nie wiem,co robisz,ale rób to dalej...-popatrzyła na mnie całkowicie poważnie,na co ja lekko skinęłam głową.
-Będę się już zbierać.Do widzenia.-pożegnałam się grzecznie,po czym wyszłam przez szklane drzwi.
Na dworze powoli zapadał zmrok,a mnie czekała jeszcze droga do domu,która prowadziła oczywiście przez park.
Szłam jedną z alejek,trzymając ręce w kieszeniach skórzanej kurtki.Nagle usłyszałam za sobą kroki.
-Bree ! Poczekaj !-do moich uszu doszedł krzyk.
Odwróciłam się powoli,wyszukując wzrokiem chłopaka.Moim oczom ukazały się trzy postacie w kapturach,zbliżające się do mnie.Rozpoznałam w nich kumpli Austina.
-Hej.-mruknęłam,nie bardzo chcąc teraz z nimi rozmawiać.
-Siema.-odparł Mike.
-Jeśli chcecie rozmawiać o Austinie,to od razu możecie spadać.-spojrzałam na nich sceptycznie,chcąc im jasno uświadomić,że nie chcę poruszać tematu ich kumpla.
-Daj mu jeszcze jedną szansę.Ostatnią.-posłał mi błagalne spojrzenie,na co prychnęłam pod nosem.
-Wiesz,ile on już dostawał ode mnie szans ?-spytałam,zakładając ręce na piersi.
-Bree,on cały czas o tobie gada.Wie,że źle zrobił i chce to naprawić.-Mike wyrzucił ręce w powietrze.
-Ale jest już za późno.Miał wiele okazji,żeby się zmienić.Żadnej nie wykorzystał.
-Bo jest idiotą.-chłopak wzruszył ramionami.-Ale cię kocha.-dodał,patrząc mi prosto w oczy.
-Gdyby mnie kochał,nie zrobiłby mi tego wszystkiego.-odparłam cicho,spuszczając wzrok.-I już nawet nie mówię o tym,jak mnie uderzył,bo to było niczym w porównaniu z...-zacięłam się,czując,że w moim oku pojawia się pojedyncza łza.
Żaden z chłopaków nic nie powiedział.Najnormalniej w świecie,nie wiedzieli co.
-Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.Zwłaszcza po jego dzisiejszej wizycie w szkole.-dodałam,a następnie wyminęłam ich,kierując się w stronę wyjścia z parku.
Po dwudziestu minutach byłam na mojej ulicy.Szłam chodnikiem,powoli stawiając kroki,chociaż i tak wiedziałam,że nie uniknę wrzasków moich rodziców.
Po chwili wchodziłam już przez bramkę na teren mojego domu.Złapałam ostrożnie klamkę od drzwi i nacisnęłam ją najciszej jak umiałam,wchodząc do domu.Ostrożnie zdjęłam buty i kurtkę,odwieszając ją na wieszak.Już po chwili usłyszałam kroki z salonu.Zza rogu wyłonili się moi rodzice.Na pierwszy rzut oka można było poznać,że są cholernie wkurwieni.
-Natychmiast do salonu.-wysyczała moja mama przez zaciśnięte zęby.
Posłusznie udałam się do pokoju,siadając na kanapie.Właściwie,co mogli mi takiego zrobić.Już wcześniej miałam przejebane...
-Dobrze się czujesz,robiąc z siebie dziwkę ?-warknął mój ojciec,przez co przeniosłam na niego wzrok.
-Nie jestem dziwką.-odparłam,patrząc mu prosto w oczy.-Nie nazywaj mnie tak.
Moi rodzice prychnęli ironicznym śmiechem,przez co podnieśli mi lekko ciśnienie.
-To jak nazwiesz pieprzenie się z każdym po kolei !?-wrzasnęła moja matka,wymachując rękoma.
-Nie pieprzę się z każdym po kolei.-po raz kolejny zaprzeczyłam,używając jej słów.
Kolejny raz prychnęli śmiechem,przez co ja spuściłam wzrok,nie chcąc w tym momencie oglądać ich twarzy.
-Ale puszczasz się z Bieberem !-ryknął po chwili mój ojciec.-To jest kryminalista i ćpun !
-Nie puszczam się z nim.To ten debil zabrał mi komórkę i naopowiadał kompletnych bzdur.-mruknęłam,zakładając ręce na piersi.
-On ma 21 lat ! Nie możesz się spotykać z osobami w twoim wieku !?-krzyknęła mama.-Austin miał 19 czy 20 lat,jego koledzy podobnie.Teraz Bieber,a na dodatek jeszcze ci twoi przyjaciele.Po ile oni mają lat ? 18 ?
-To chcesz mi teraz powiedzieć,że nie mogę się nawet spotykać z przyjaciółmi ?-wyrzuciłam ręce w powietrze.-Mam w dupie to,ile oni mają lat.
Rodzice przez chwilę wpatrywali się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Będziemy cię z ojcem odwozić do szkoły i odbierać z niej.Masz zakaz wychodzenia gdziekolwiek do odwołania.I masz nam oddać swój telefon.
Wpatrywałam się w nich z niedowierzaniem,analizując w głowie każde słowo.
-Wy sobie chyba żartujecie.Nie zrobicie mi tego.-pokręciłam głową.
-Nie dajesz nam innego wyboru.-matka wzruszyła ramionami.-I nie spotkasz sie już więcej z Bieberem.-dodała,patrząc na mnie ostrzegawczo.
-Nie byłabym tego taka pewna.-rzuciłam do nich,wbiegając po schodach na górę.Wpadłam do swojego pokoju,trzaskając drzwiami.Rzuciłam się wściekła na łóżko.Pospiesznie wyjęłam z torby komórkę,wyciągając z niej kartę sim.
Nagle do pokoju wparowali moi rodzice.
-Oddaj komórkę.-powiedziała ostro kobieta.Rzuciłam w jej stronę telefon,odwracając się do okna.-I nigdzie nie wychodzisz.-dodała,po czym oboje wyszli z pokoju,zamykając mnie na klucz.
-Myślicie,że jesteście tacy mądrzy ?-szepnęłam sama do siebie.-Chyba będę musiała was rozczarować...
Wstałam z łóżka i podeszłam do jednej z szafek.Wyciągnęłam z niej drugą komórkę,a następnie włożyłam do niej kartę sim.
-Jedną sprawę mamy już załatwioną...
Spojrzałam na zegarek,który wskazywał godzinę 19:30.Idealna pora,aby szykować się na imprezę...
Podeszłam do szafy z ubraniami,otwierając ją.Przeszukałam parę półek i wieszaków,aby w końcu natknąć się na obcisłą,czerwoną sukienkę.Z uśmiechem na ustach wyjęłam ją i ułożyłam na łóżku.
Nie miałam zamiaru posłuchać rodziców i siedzieć w domu.Właściwie,to za co ja dostałam ten szlaban ? Za idiotyczne żarty Justina ?
Też mi coś...
Wyjęłam z szuflady koronkową,czerwoną bieliznę i,biorąc do ręki sukienkę,udałam się do łazienki.
Wskoczyłam pod prysznic,odkręcając chłodną wodę.Nalałam na ręce owocowego żelu pod prysznic,wcierając go w swoje ciało.Nałożyłam trochę szamponu na dłonie,a następnie umyłam włosy.Po paru chwilach spłukałam z siebie pianę i wyszłam spod prysznica,owijając się puszystym ręcznikiem.Wytarłam dokładnie swoje ciało,biorąc z półki czystą bieliznę.Założyłam ją na siebie,podchodząc do lustra.Wyciągnęłam z szafki suszarkę do włosów,podłączając ją do kontaktu.Zaczęłam suszyć swoje włosy i rozczesywać je na zmianę.
Po chwili wzięłam do rąk sukienkę i założyłam ją na siebie.Była idealnie dopasowana do każdego centymetra mojego ciała,przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech.Ułożyłam włosy,pozostawiając je naturalnie falowane.
Parę chwil później wyszłam z łazienki,gasząc światło.
Wyjęłam z szafy czarne szpilki i czarną skórzaną kurtkę z rękawami trzy czwarte.Spakowałam do torebki komórkę,klucze i portfel,a następnie podeszłam do okna,otwierając je po cichu.
-Do zobaczenia,kochani rodzice.-rzuciłam krótko,po czym sprawnym ruchem przeszłam przez parapet.Już po chwili stałam na trawie w ogrodzie.
Wsunęłam na swoje stopy szpilki,a następnie założyłam kurtkę.Z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach opuściłam teren domu,udając się w stronę jedne z klubów.
Wiem,co teraz myślicie...Piętnastolatka wymyka się z domu,żeby iść na imprezę i się upić...
Ale ja mam po prostu dość wrzasków moich rodziców.Najnormalniej w świecie chcę odreagować to wszystko.Chcę zapomnieć i dobrze się bawić...
I wiem,co jeszcze myślicie...
Jest godzina dwudziesta,a ja,skąpo ubrana,idę właśnie po Detroit.Tak,wiem.Najgłupszy pomysł na świecie,ale co miałam zrobić ? Poprosić tatę,żeby mnie podwiózł ?
No właśnie...
Po dwudziestu minutach znalazłam się pod klubem.Już na zewnątrz dało się słyszeć głośną muzykę,przez co na moich ustach po raz kolejny pojawił się uśmiech.
Nie zważając na ochroniarzy weszłam do środka,rozglądając się po wnętrzu.Mój wzrok automatycznie padł na bar.Udałam się w jego kierunku,siadając na wysokim krześle.
-Co dla ciebie,ślicznotko ?-kelner posłał mi swój czarujący uśmiech.
-Cokolwiek.-mruknęłam,odwzajemniając uśmiech.
Chłopak zaśmiał się cicho,przygotowując mojego drinka.Po chwili podał mi szklankę,napełnioną kolorową cieczą.Przyłożyłam ją do ust i wzięłam porządnego łyka.
-Widzę,skarbie,że umiesz pić.-kelner pokiwał głową z uznaniem.
-Praktyka czyni mistrza.-wzruszyłam ramionami,biorąc kolejnego łyka...
***Oczami Justina***
Nie wierzę,że musiałem się do tego posunąć.Wychodzić przez okno,jak jakiś idiota ?
Nie,to zdecydowanie nie dla mnie.
Chociaż z drugiej strony,dzięki temu siedzę sobie teraz z kolegami i jaram trawkę.
Życie jest piękne...Przez chwilę...
-Widzę,że ta twoja terapia niewiele daje.-do moich uszu doszedł dźwięk głosu Briana.
-Popieprzyło cię ? Nie mam zamiaru skończyć z ćpaniem.-prychnąłem,zaciągając się skrętem.
Była właśnie 21:00,a ja siedziałem na oparciu ławki w parku,ciesząc się chwilą wolności.
-Potrzebuję jakiejś laski na dzisiaj.-mruknąłem po chwilowej ciszy,wpatrując się w alejkę przede mną.
-To chodź do klubu.Tam znajdziesz mnóstwo chętnych.-Brady rzucił w moim kierunku,wzruszając przy tym ramionami.
-Dobry pomysł.-odparłem szybko,zrywając się z ławki.-Na co czekacie ?-spytałem kumpli.-Czas się zabawić !
Udaliśmy się w stronę klubu w centrum.Do mojej głowy powróciły wspomnienia,kiedy spotkaliśmy się w tym parku z Bree.Dziewczyna była wtedy mocno wstawiona,lecz,niestety,towarzyszyli jej ci idioci.
Ile bym dał,żeby spotkać ją samą...
Po kilkunastu minutach i paru wypalonych skrętach dotarliśmy do jednego z klubów w Detroit.Weszliśmy do środka,przepychając się przez tłumy tańczących ludzi.Dotarliśmy do baru,zamawiając mocna drinki.
Plan na dzisiaj ? Upić się,naćpać się i pieprzyć z jakąś panienką...
Wypiłem swój napój niemalże duszkiem,zamawiając kolejny.Po paru chwilach zacząłem rozglądać się po klubie,szukając wzrokiem chętnej na dzisiejszą noc.
Pełno tu było pustych lalek i dziwek,które są gotowe zrobić dla ciebie wszystko.Cholernie mnie to irytowało,chociaż nigdy nie narzekałem głośno.Ich zadaniem było tylko jedno,a w tym spełniały się idealnie.
Nagle mój wzrok wylądował na dziewczynie siedzącej przy barze.Na moje usta momentalnie wkradł się łobuzerski uśmiech,kiedy zorientowałem się,że to Bree.
Justin,to twój szczęśliwy dzień.
-Co jest Bieber ? Czyżbyś znalazł panienkę na dzisiaj ?-zaśmiał się Zayn,klepiąc mnie po ramieniu.
-Widzisz tę szatynkę ?-spytałem,wskazując na Bree.Chłopak skinął lekko głową,a na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmiech.
-To jest ta dziewczyna,o której wam opowiadałem.-spojrzałem na niego znacząco.
-Kurwa,stary.-mruknął cicho Zayn.-Nie kłamałeś,jest zajebista.-oblizał powoli wargi.
-No wiem.-zaśmiałem się.-A najlepsze,że jest moja.-dodałem,po czym wstałem z krzesła,kierując się w stronę szatynki.-Hej maleńka.-szepnąłem jej do ucha,obejmując dziewczynę w talii.
Bree odwróciła się do mnie,a ja od razu mogłem poznać,że była porządnie wstawiona.
-Justin...-przeciągnęła moje imię,uśmiechając się słodko.-Co ty tu robisz ?
-Mogę zadać to samo pytanie.-uniosłem lekko brwi,uśmiechając się łobuzersko.
-To wszystko przez ciebie.-mruknęła,udając obrażoną.-Przez ciebie i twoje "żarty"...-dodała,kiedy posłałem jej pytające spojrzenie.
Wybuchnąłem głośnym śmiechem,przypominając sobie rozmowę z jej mamą.
-Tak mi przykro...-zrobiłem minę zbitego psa,po chwili parskając śmiechem.
Musiałem sprawdzić,jak bardzo pijana była,dlatego rękoma,które do tej pory trzymałem na jej talii,zacząłem zjeżdżać niżej,do jej tyłka.Dziewczyna nie zareagowała,przez co na moje usta wkradł się cwaniacki uśmieszek.
Była na prawdę pijana...Cudownie...
-Może zatańczymy ?-szepnąłem jej do ucha,przygryzając jego płatek.
-Chętnie.-wybełkotała,wstając powoli z krzesła.
Mój wzrok powędrował na jej idealne ciało,badając każdy jego kawałek.Miała na sobie krótką,obcisłą,czerwoną sukienkę,która idealnie uwydatniała jej pełny biust i zajebisty tyłek.
Musiałem przyznać,że wyglądała cholernie seksownie,ale nie jak dziwka...
Mimowolnie oblizałem wargi,czując,jak mój "kolega" daje o sobie znać.
Wyszliśmy na parkiet,znajdując kawałek wolnego miejsca.Ułożyłem dłonie na jej biodrach,przyciągając jej ciało do siebie.Zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki.Po chwili dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem,lecz ja w dalszym ciągu trzymałem ręce na jej biodrach.Szatynka zaczęła ocierać swoim tyłkiem o moje przyrodzenie,przez co z moich ust uciekł cichy jęk.Docisnąłem jej ciało bardziej do siebie,czując ogarniającą mnie przyjemność.
Po paru minutach takiego tańca,udaliśmy się z Bree w stronę stolika,przy którym siedzieli moi kumple.
-Chłopaki,to jest Bree.-przedstawiłem im dziewczynę,przez co na ich twarzach pojawił się łobuzerskie uśmieszki.
Usiadłem na skórzanej kanapie,sadzając Bree na swoich kolanach.Zacząłem sunąć dłońmi po jej nagich udach,uśmiechając się pod nosem.
-Może drinka ?-Brian zwrócił się do szatynki.Idealnie rozgryzł mój plan,posyłając mi znaczące spojrzenie.
Dziewczyna skinęła głową,biorąc od chłopaka szklankę z napojem.Przyłożyła ją do ust,biorąc sporego łyka.
-Do dna,skarbie.Do dna...-mruknąłem,przez co moi kumple parsknęli śmiechem.-Dobra,ludzie.Przenosimy imprezę do mnie.-odezwałem się po paru chwilach,uśmiechając się łobuzersko.Chłopaki od razu zorientowali się,co mam na myśli.
Wstaliśmy z miejsc,udając się w stronę wyjścia z klubu.Już po chwili znaleźliśmy się na ciemnej,opustoszałej ulicy.Zauważyłem,jak dziewczyna wzdrygnęła się lekko.
-Zimno ci,kochanie ?-spytałem,obejmując jej drobne ciało ramieniem.
-Troszkę.-odparła,a jej wzrok był całkowicie nieobecny.
-Nie martw się,skarbie.Już niedługo będzie ci bardzo gorąco.-mruknąłem,powodując kolejny wybuch śmiechu moich kumpli.Bree natomiast kompletnie nie kontaktowała,co było mi w tej chwili na rękę.
Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się pod moim domem.Otworzyłem drzwi,wpuszczając wszystkich do środka.Ściągnąłem buty oraz kurtkę,podchodząc do Bree,która ledwo trzymała się na nogach.Zdjąłem z niej skórzaną kurtkę,a moim oczom ukazała się pełna wersja sukienki dziewczyny.Była ona bowiem bez ramiączek.Mój wzrok automatycznie wylądował na jej cyckach,a ja ponownie oblizałem wargi.
-Zapraszam.-mruknąłem cicho,układając dłonie na talii dziewczyny.
Wprowadziłem ją do salonu,gdzie siedzieli już moi kumple.Usiadłem na kanapie,sadzając Bree na swoich kolanach.Brady nalał każdemu po kieliszku czystej wódki,przez co na moich ustach pojawił się uśmiech zadowolenia.
Podałem szatynce kieliszek,patrząc,jak wypija wszystko duszkiem.Usłyszałem pomruki podziwu ze strony chłopaków.Sam musiałem przyznać,że ta laska nie przestaje mnie zadziwiać...
Wypiłem swoją porcję,odkładając kieliszek na stolik.
-To teraz czas na coś mocniejszego,co chłopaki ?-potarłem z zadowoleniem ręce.
-Z ust mi to wyjąłeś.-zaśmiał się Zayn,podchodząc do jednej z szuflad.
Tak,ci kolesie czuli się u mnie,jak u siebie w domu...
Brunet położył przed nami kilka woreczków z kokainą oraz parę skrętów.Wziąłem do ręki jednego i podpaliłem jego koniec.Zaciągnąłem się mocno,wydychając po chwili dym.
-Kurwa,kocham to.-mruknąłem z zadowoleniem.-Twoja kolej,skarbie.-rzuciłem do Bree.
Po cholerę ja mam skończyć z ćpaniem,skoro ona może dołączyć do mnie...?
Dziewczyna wzięła ode mnie skręta i włożyła go sobie do ust,zaciągając się nim porządnie.Trzymała przez chwilę dym w ustach,a następnie wypuściła go delikatnie.
Wszyscy popatrzyliśmy na nią z niedowierzaniem,a ja miałem wrażenie,że moja szczęka właśnie uderzyła o podłogę.
Byłem pewien,że,po pierwsze,nie będzie wiedziała,jak ma się zaciągnąć,a po drugie,że zacznie się dusić i kaszleć.Jak wielkie było moje zdziwienie,kiedy zobaczyłem,jak dziewczyna z precyzją zaciąga się skrętem...
-Przepraszam was na chwilę,ale muszę iść do łazienki.-powiedziała powoli,a następnie spojrzała na mnie pytająco.
-Do końca korytarzem,a potem w lewo.-odparłem.-Dojdziesz sama ?-dodałem,śmiejąc się cicho pod nosem.
-Poradzę sobie.-wybełkotała,a po chwili ściągnęła z siebie szpilki,kierując się we wskazanym przeze mnie kierunku.
-Kurwa,stary.Gdzie ty znalazłeś taką laskę.-mruknął Brian,wpatrując się w miejsce,za którym zniknęła Bree.
-Przeznaczenie.-prychnąłem,biorąc jeden z leżących na stole woreczków z białym proszkiem.Otworzyłem go powoli,a następnie wysypałem jego zawartość na blat.Ułożyłem cienką kreskę i pochyliłem się nad nią,zatykając jedną dziurkę od nosa.Zacząłem powoli wciągać kokainę,delektując uczuciem,które zawładnęło moim ciałem.
-Cudownie...-mruknąłem opadając na oparcie kanapy.
Chwilę później zza rogu wyłoniła się drobna postać szatynki,przez co na moich ustach pojawił się uśmiech.
-Chodź tu do mnie,kochanie.-mruknąłem,czując,że byłem już naćpany.Kiedy dziewczyna podeszła do mnie,przyciągnąłem ją do siebie,sprawiając,że usiadła na mnie okrakiem.-To mi się podoba.-oblizałem powoli wargi,czując,jak moje krocze styka się z jej.Dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyi,bawiąc się moimi włosami.Zaczęła składać pojedyncze pocałunki na mojej szyi,przez co przymknąłem powieki,czując ogarniającą mnie przyjemność.
-Ile ona ma lat ?-spytał Zayn.
-15.-zaśmiałem się,błądząc dłońmi po jej plecach.
-To nieźle,stary.-zaśmiał się cicho.-Takiej młodej jeszcze nie pieprzyłeś.-dodał,po czym wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
-Dobrze to ująłeś.Jeszcze...-mruknąłem,przenosząc dłonie,na zapięcie sukienki dziewczyny.Pociągnąłem delikatnie za zamek,przesuwając go o centymetr w dół.
-Kurwa,ludzie.Idźcie na górę.-rzucił Brady,uderzając mnie lekko w ramię.
-Wiesz co ci powiem ?-spojrzałem na niego,a na mojej twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek.-Właśnie tak zrobimy.-dodałem,po rak kolejny oblizując wargi.-Chodź na górę,skarbie.Muszę ci coś pokazać.-mruknąłem jej do ucha,przygryzając jego płatek.
Dziewczyna zsunęła się ze mnie zwinnym ruchem,a następnie wstała,poprawiając sukienkę.Złapałem ją za rękę,prowadząc w stronę schodów.
-Powodzenia stary !-usłyszałem jeszcze krzyk chłopaków,lecz nie wiele do mnie docierało.
Po chwili dotarliśmy do mojej sypialni.Otworzyłem drzwi,kierując dziewczynę do środka.
Zaraz po tym docisnąłem jej ciało do ściany,wpijając się w słodkie usta dziewczyny...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani !!!
Przepraszam,że znowu tak długo,ale strasznie chwyciła mnie wena na drugie opowiadanie i cały czas pisałam tamto,a ten rozdział napisałam dopiero dzisiaj.Przepraszam też,że dodaję dopiero po 22,ale wcześniej nie mogłam bo byłam na urodzinach u kolegi i...zresztą mniejsza o to ;P
Chyba każdy może się domyślić,co będzie w następnym...xD
Cholernie Wam dziękuję za 18 komentarzy pod poprzednim rozdziałem !!! Normalnie myślałam,że mi się to przywidziało...;-*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Wpadajcie na mojego aska:
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;-*

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3 Kc : **

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJUUUUUUUUUUUUUUU !
    Jak on może wykorzystywać to ze jest pijana ;<
    Rozdział mega jak pozostałe.
    Kocham <3
    true-big-love-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeej, jak zwykle świetnie, ale jak mogłaś skończyć w takim momencie? x Czekam na next. <33 / @Bellairee

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle wspaniały *-*
    Na miejscu Bree nie wiem czy bym mu to wybaczyła.
    Czekam na nn <3
    heartbreaker-justinandmelania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww. Kocham to <3333

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam, że jej nie wykorzysta, gdy jest pijana :( Ciekawe, jak zareaguje Bree :o
    Do nn <3

    http://thepastalwayscomesbackx3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cdccjdncjsk Kocham!!! dodaj jak najszybciej nexta <33

    OdpowiedzUsuń
  8. uu będzie się chyba działo ^^ czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  9. będzie się działo i to bardzo
    nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  10. Justin? ? 0.o co ty robisz? ???
    jgiyckhgff
    ja juz chce nn :*******

    OdpowiedzUsuń
  11. mhh ale się dzieje ! ♥ O boziu, niech oni to zrobią ! To znaczy, no trochę głupio wyjdzie, ale będzie taka akcja, że ojezusimaria! ;) Straaaasznie mi się podoba! Jest w twoich opowiadaniach coś, co przyciąga :*

    OdpowiedzUsuń
  12. On ją chce wykorzystać i to trochę podchodzi mi pod pedofilie XD bo ona nie jest pełnoletnia a on ma 21 lat no nic nie wiadomo czekam na nn <333 można wiedzieć kiedy będzie? nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  13. no wiesz coo kończyć w takim momencie jestem cholernie ciekawa co się stanie dalej;) rozdział genialny jak zawsze;) kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  14. no nie wierzę że on ją przeleci kompletnie nachlaną :/

    OdpowiedzUsuń